WITAJCIE KOCHANI! <3 Chciałabym zapromować bloga pewnej dziewczyny. Co prawda to dopiero opis bohaterów, ale z innych blogów autorki wywnioskowałam, ze warto czytać i ją wspierać :) Tu macie link - http://marco-emila.blogspot.com/ ;3
A co do mojego bloga yo rozdział dodam niebawem :) Mam mały problem, bo rozdziały pisałam na tablecie, którym teraz opiekuje się mój "kochany" braciszek -,- Także pozdrawiam i zachęcam do czytania powyższego bloga :) Ale także nie zapominajcie o moim xD Paa <33
sobota, 20 lipca 2013
środa, 17 lipca 2013
12. "POPATRZ NA TĘ ŚLICZNA RODZINKĘ"
*KOLEJNY DZIEŃ*
- Kamila! Wstawaj!
Przetarłam oczy.
- Oliwka? – mała Błaszczykowska stała przy moim łóżku.
- Idziemy do palku!
- Teraz? – westchnęłam pół-śpiąco.
- Telaz! – uśmiechnęła się.
- Ale… - spojrzałam na zegarek – OMG! 13:03?!
- Śpiosek – uśmiechnęła się.
- Wiesz kto do ciebie przyszedł? – uśmiechnęłam się do niej.
- Kto?
- Łaskotkowy Potwór! – zaczęłam ją łaskotać.
- Hahahaha! – śmiała się.
- Koniec ;) – oznajmiłam po kilku minutach – ubieram się i idziemy.
- A Malco? Miał iść z nami!
Zastanowiłam się chwilę.
- No dobra!
- Jeeest!
Oliwka wyszła. Ubrałam się, uczesałam, zjadłam śniadanie, umyłam żeby i byłam gotowa do wyjścia. Trzymając Oliwkę za rękę poszłyśmy do Marco.
- Hej – uśmiechnęłam się, kiedy otworzył drzwi.
- Hej :)
- Cieść wujku – powiedziała Oliwka.
- Hej skarbie – pocałował ją w czółko.
- Przyszłyśmy, bo Oliwka strasznie chce, abyś poszedł z nami do parku – powiedziałam.
- Stlaaaśnieee! – powiedziała.
- No skoro tak strasznie chcesz, mój mały skarbie – Marco się uśmiechnął do Oliwki.
- Pójdzies?
- Pewnie ;*
- Hulaaa! – Oliwka się bardzo cieszyła.
- No to idziemy – powiedziałam.
Ruszyliśmy. Oliwka była w środku. Trzymaliśmy ją za rączki. Z prawej strony ja, a z lewej Marco.
- Kaciuśki! – powiedziała Oliwka, kiedy dotarliśmy do parku.
Był to naprawdę fajny park. Było tam jezioro, plac zabaw, ławki i wiele innych.
- Chcesz pokarmić kaczuszki? – spytał Marco.
- Taaak!
- A więc proszę – podałam Oliwce kilka kruchych ciasteczek.
Podeszliśmy do jeziorka. Oliwka z uśmiechem na twarzy karmiła ptaki.
- Pać! Jedziom! – spojrzała na mnie.
- Widzę kochanie – uśmiechnęłam się.
- A ty? – spytała Marco.
- Tak skarbie ;)
Oliwka się uśmiechnęła i wróciła do karmienia kaczek.
- Popatrz na tą śliczną rodzinkę, Saro – powiedziała jakaś starsza pani.
- A jaka zgodność!
- Po prostu wzór dla innych!
- Ale… - powiedziałam.
- Wspaniała córeczka – uśmiechnęła się jedna ze staruszek.
- Ale… - znów zaczęłam.
- Dowidzenia kochani – uśmiechnęły się i poszły.
- Lol… Co to było? – spytałam.
- Ja tam nie mam nic przeciwko, że ludzie tak myślą… Chciałbym mieć już na zawsze przy sobie takie dwie, wspaniałe kobiety – uśmiechnął się Marco.
Uśmiechnęłam się. W sumie to ja też bym chciała mieć taką rodzinę… Ale jeszcze muszę poczekać… Na swojego jedynego. Po karmieniu kaczek poszliśmy na lody. Kiedy je zamówiliśmy usiedliśmy na ławce.
- „Dzienkuję” – powiedziała Oliwka jedząc.
- Nie ma za co, skarbie – uśmiechnęliśmy się do niej.
- Siema!
- O! Barthel – uśmiechnęłam się.
- We własnej osobie – zaśmiał się – cześć – podał rękę Marco.
- Hej – uśmiechnął się.
Przynajmniej tyle – lubią się *.*
- Co tam? – spytałam.
- A nudzi mi się… Nie usiedziałem w domu, więc na miasto wyszedłem – wyszczerzył się – a wy? Z jakiej potrzeby?
- My? Z Oliwką wyszliśmy – powiedział Marco.
- A no tak! Hej skarbie – powiedział do Oliwki.
- Tak mozie mówić do mnie tylko Malko! – powiedziała Oliwka wtulając się w nas (mnie i Marco).
Po tych słowach Marco się uśmiechnął.
- Przepraszam. Nie wiedziałem – powiedział Barthel.
- Jeśtem obleziona – Oliwka założyła rękę na rękę.
- Oliwka… Przecież nic się nie stało – uśmiechnęłam się.
- Śtało! – kolejny „foch” xD
- Nie Miśku – Marco pogładził ją po policzku.
- No dobla! – przytuliła się do Marco.
- Mój skarb – pocałował ją w policzek.
- Przepraszam cię za nią… - uśmiechnęłam się do Barthela.
- To tylko dziecko – odwzajemnił gest.
- No tak ;D
- Co robisz jutro?
- Nie mam za specjalnych planów…
- No to zapraszam cię na spotkanie – uśmiechnął się.
- Okej ;)
Spojrzałam na Marco, który zajmował się Oliwką. Minę miał nie za ciekawą, a wzrok zwrócony Bóg wie gdzie…
- To ja nie przeszkadzam. Napiszę Ci, o której podjadę. Lecę – pocałował mnie w policzek.
- Pa ;)
- Pa Marco.
- Cześć…
Spojrzał na mnie z uśmiechem i poszedł.
- To jak? Idziemy? – spytałam z uśmiechem.
- Jak tam sobie chcesz… - burknął Marco.
- O co ci chodzi? – spytałam zdziwiona.
- O nic… Chodź skarbie – wziął Oliwkę – idziesz czy nie?
- No idę…
Oni już poszli. Ja ze zdziwieniem udałem się za nimi. Nie wiem o co mu chodzi… Nie powinien być zazdrosny o Barthela! Bez przesady… Jakoś odechciało mi się tej „wycieczki” -,-
- Oliwka? Możemy już iść? – spytałam, kiedy ich dogoniłam.
- Nie!
- Ale…
- Ja z nią zostanę. Przejdziemy się jeszcze na plac zabaw i ją odstawię – powiedział Marco i poszli.
- Okeeej… to było dosyć dziwne. Zaraz po przedstawieniu swojego zdania wziął i poszedł… - powiedziałam do siebie.
No skoro on się nią zajmie to wróciłam do domu.
- Gdzie Oliwka? – spytała Agata.
- Oliwka nie chciała jeszcze wracać, a mnie już strasznie nogi bolały. Marco powiedział, żebym poszła do domu, a on się nią zajmie i odstawi do domu – powiedziałam nieco kłamiąc…
- Oj kochana! W ogóle kondycji nie masz! Od jutra biegasz ze mną – uśmiechnęła się Agata.
- Okej – powiedziałam nie wiedząc na co się zgadzam xD
Poszłam do pokoju. Niebawem dostałam sms’a od Barthela. Już wiem, o której jutro mamy się spotkać.
Przetarłam oczy.
- Oliwka? – mała Błaszczykowska stała przy moim łóżku.
- Idziemy do palku!
- Teraz? – westchnęłam pół-śpiąco.
- Telaz! – uśmiechnęła się.
- Ale… - spojrzałam na zegarek – OMG! 13:03?!
- Śpiosek – uśmiechnęła się.
- Wiesz kto do ciebie przyszedł? – uśmiechnęłam się do niej.
- Kto?
- Łaskotkowy Potwór! – zaczęłam ją łaskotać.
- Hahahaha! – śmiała się.
- Koniec ;) – oznajmiłam po kilku minutach – ubieram się i idziemy.
- A Malco? Miał iść z nami!
Zastanowiłam się chwilę.
- No dobra!
- Jeeest!
Oliwka wyszła. Ubrałam się, uczesałam, zjadłam śniadanie, umyłam żeby i byłam gotowa do wyjścia. Trzymając Oliwkę za rękę poszłyśmy do Marco.
- Hej – uśmiechnęłam się, kiedy otworzył drzwi.
- Hej :)
- Cieść wujku – powiedziała Oliwka.
- Hej skarbie – pocałował ją w czółko.
- Przyszłyśmy, bo Oliwka strasznie chce, abyś poszedł z nami do parku – powiedziałam.
- Stlaaaśnieee! – powiedziała.
- No skoro tak strasznie chcesz, mój mały skarbie – Marco się uśmiechnął do Oliwki.
- Pójdzies?
- Pewnie ;*
- Hulaaa! – Oliwka się bardzo cieszyła.
- No to idziemy – powiedziałam.
Ruszyliśmy. Oliwka była w środku. Trzymaliśmy ją za rączki. Z prawej strony ja, a z lewej Marco.
- Kaciuśki! – powiedziała Oliwka, kiedy dotarliśmy do parku.
Był to naprawdę fajny park. Było tam jezioro, plac zabaw, ławki i wiele innych.
- Chcesz pokarmić kaczuszki? – spytał Marco.
- Taaak!
- A więc proszę – podałam Oliwce kilka kruchych ciasteczek.
Podeszliśmy do jeziorka. Oliwka z uśmiechem na twarzy karmiła ptaki.
- Pać! Jedziom! – spojrzała na mnie.
- Widzę kochanie – uśmiechnęłam się.
- A ty? – spytała Marco.
- Tak skarbie ;)
Oliwka się uśmiechnęła i wróciła do karmienia kaczek.
- Popatrz na tą śliczną rodzinkę, Saro – powiedziała jakaś starsza pani.
- A jaka zgodność!
- Po prostu wzór dla innych!
- Ale… - powiedziałam.
- Wspaniała córeczka – uśmiechnęła się jedna ze staruszek.
- Ale… - znów zaczęłam.
- Dowidzenia kochani – uśmiechnęły się i poszły.
- Lol… Co to było? – spytałam.
- Ja tam nie mam nic przeciwko, że ludzie tak myślą… Chciałbym mieć już na zawsze przy sobie takie dwie, wspaniałe kobiety – uśmiechnął się Marco.
Uśmiechnęłam się. W sumie to ja też bym chciała mieć taką rodzinę… Ale jeszcze muszę poczekać… Na swojego jedynego. Po karmieniu kaczek poszliśmy na lody. Kiedy je zamówiliśmy usiedliśmy na ławce.
- „Dzienkuję” – powiedziała Oliwka jedząc.
- Nie ma za co, skarbie – uśmiechnęliśmy się do niej.
- Siema!
- O! Barthel – uśmiechnęłam się.
- We własnej osobie – zaśmiał się – cześć – podał rękę Marco.
- Hej – uśmiechnął się.
Przynajmniej tyle – lubią się *.*
- Co tam? – spytałam.
- A nudzi mi się… Nie usiedziałem w domu, więc na miasto wyszedłem – wyszczerzył się – a wy? Z jakiej potrzeby?
- My? Z Oliwką wyszliśmy – powiedział Marco.
- A no tak! Hej skarbie – powiedział do Oliwki.
- Tak mozie mówić do mnie tylko Malko! – powiedziała Oliwka wtulając się w nas (mnie i Marco).
Po tych słowach Marco się uśmiechnął.
- Przepraszam. Nie wiedziałem – powiedział Barthel.
- Jeśtem obleziona – Oliwka założyła rękę na rękę.
- Oliwka… Przecież nic się nie stało – uśmiechnęłam się.
- Śtało! – kolejny „foch” xD
- Nie Miśku – Marco pogładził ją po policzku.
- No dobla! – przytuliła się do Marco.
- Mój skarb – pocałował ją w policzek.
- Przepraszam cię za nią… - uśmiechnęłam się do Barthela.
- To tylko dziecko – odwzajemnił gest.
- No tak ;D
- Co robisz jutro?
- Nie mam za specjalnych planów…
- No to zapraszam cię na spotkanie – uśmiechnął się.
- Okej ;)
Spojrzałam na Marco, który zajmował się Oliwką. Minę miał nie za ciekawą, a wzrok zwrócony Bóg wie gdzie…
- To ja nie przeszkadzam. Napiszę Ci, o której podjadę. Lecę – pocałował mnie w policzek.
- Pa ;)
- Pa Marco.
- Cześć…
Spojrzał na mnie z uśmiechem i poszedł.
- To jak? Idziemy? – spytałam z uśmiechem.
- Jak tam sobie chcesz… - burknął Marco.
- O co ci chodzi? – spytałam zdziwiona.
- O nic… Chodź skarbie – wziął Oliwkę – idziesz czy nie?
- No idę…
Oni już poszli. Ja ze zdziwieniem udałem się za nimi. Nie wiem o co mu chodzi… Nie powinien być zazdrosny o Barthela! Bez przesady… Jakoś odechciało mi się tej „wycieczki” -,-
- Oliwka? Możemy już iść? – spytałam, kiedy ich dogoniłam.
- Nie!
- Ale…
- Ja z nią zostanę. Przejdziemy się jeszcze na plac zabaw i ją odstawię – powiedział Marco i poszli.
- Okeeej… to było dosyć dziwne. Zaraz po przedstawieniu swojego zdania wziął i poszedł… - powiedziałam do siebie.
No skoro on się nią zajmie to wróciłam do domu.
- Gdzie Oliwka? – spytała Agata.
- Oliwka nie chciała jeszcze wracać, a mnie już strasznie nogi bolały. Marco powiedział, żebym poszła do domu, a on się nią zajmie i odstawi do domu – powiedziałam nieco kłamiąc…
- Oj kochana! W ogóle kondycji nie masz! Od jutra biegasz ze mną – uśmiechnęła się Agata.
- Okej – powiedziałam nie wiedząc na co się zgadzam xD
Poszłam do pokoju. Niebawem dostałam sms’a od Barthela. Już wiem, o której jutro mamy się spotkać.
----------------------------------
Hej, hej <3 Wreszcie jestem! Wybaczcie, ze tak dlugo nie dodawałam rozdziałów ;c Mój laptop był w naprawie, a rozdziały zapisane są właśnie w nim :) Powiem Wam szczerze, ze zatęskniłam za dodawaniem rozdziałów... I ten dzisiejszy dodałam z wielkim zacieszem xD Tak, czy inaczej zrobiło się trochę zamieszania ;D Co będzie dalej? CZYTAJCIE! <3 Miłego dnia Kochani <3
KOMENTUJCIE ;3
niedziela, 7 lipca 2013
11. "MATKO BOSKA CZĘSTOCHOWSKA!"
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Już jest wszystko dobrze. Można powiedzieć, że cały ten bałagan został sprzątnięty xD Ja i Marco nadal się przyjaźnimy. Reus zaakceptował mojego drugiego przyjaciela – Barthela. Nawet się polubili ;) Dziś cala nasza paczka idzie do podziemi ;D Barthel miał iść z nami, ale musiał pojechać z psem do weterynarza. Calvin jest słodki *.* Barthel mówi, że mnie bardzo polubił ;) A tak nawiązując do Barthela… Pamiętacie, jak mówiłam Marco, że Barthel ma na oku dziewczynę? No właśnie jej nie ma… Chciałam uspokoić Marco. Nieważne.
- Kuba! Rusz się! Znowu będziemy ostatni! – pospieszałam go.
- Już, już! Paa Agatko – zaczęli się całować.
- Nie to, żeby coś, ale echem! Oliwka tu jest!
- Jeśtem tu! Kamila? A kiedy pójdziemy do palku? Ty i Malko mi to obiecaliście! A ty jeście mówiłaś, zie pobawiś sie zie mnom lalkami!
- Tak Oliwciu. Pobawię się z tobą lalkami. A do parku pójdziemy niebawem – uśmiechnęłam się do mojej siostry.
- Kocham cie, Kamila – powiedziała.
- Też cię kocham, słodziaku ty mój ;* - podniosłam małą Oliwkę.
- Pa Oliwka – Kuba pocałował swoją córeczkę.
- Paa!
- Chodź Kamila!
- Idę – pocałowałam Oliwkę w czółko – pa ciociu!
- Pa – uśmiechnęła się Agata i mnie przytuliła.
W końcu udało nam się wyjść. Dojechaliśmy do podziemi.
- A nie mówiłam?! Znowu ostatni!
- Hahahahaha! – zaśmiali się wszyscy łącznie z Marco i Kubą -,-
- Co w tym takiego śmiesznego? Ten koleś nie ma za grosz wyczucia czasu! – wskazałam na Kubę.
- Czaa mu kupić zegarek xD – powiedział Łukasz.
- No co ty! Po co mu zegarek?! I tak by go nie używał, bo nie zna cyferek!
- Znam cyferki! – powiedział Kuba.
- No to wymień mi 5 – powiedział Lewy.
- A, B, C, D, E! I co? Zazdro?
- Hahahaha! – zaśmialiśmy się wszyscy ;D
- Oj Kuba, Kuba – śmiał się Marco.
Poszliśmy do podziemi. Kiedy zwiedzaliśmy już ponad godzinę, Robertowi zachciało się zrobić przypal xD
- Lodowisko! – zaczął ślizgać się po stromej i mokrej powierzchni.
- Zaraz rypniesz! – zaśmiał się Łukasz.
- O fuck! – zaraz po wypowiedzianych przez Łukasza słowach, Robert runął na ziemię xD
- I co? Co teraz powiesz? – śmialiśmy się z niego.
Lewy wyglądał jakby myślał o.O Wstał, podszedł do nas bliżej i rzekł:
- Powiem wam coś zacne człeki xD
- No mów – zachęcał Kuba.
- Uwaga ślisko leszcze! – krzyknął pokazując palcami literkę L, co oznacza leszcze xD
- Głupek!- śmiałam się.
- Też cię kocham – podniósł mnie.
- Aaaa! Puszczaj! – śmialiśmy się.
Lewandowski mnie posłuchał i postawił na ziemi. Kiedy się ogarnęliśmy ruszyliśmy w dalszą trasę. Teraz przyszła kolejna ostatni eksponat – Biała Dama. Doszliśmy do tej komnaty. Na ścianie wisiała kartka.
- Kto czyta? – spytałam.
- Ja! – powiedział Lewy.
- Przecież ty czytać nie umiesz… - zauważył Łukasz.
- Umiem!
- Dajesz! – zachęcał Marco.
- B… Jaka to literka? – Robert „czytał” ;D
- Odsuń się! – powiedziałam i zaczęłam czytać xD
- Ale ja naprawdę umiem czytać! – mówił Lewy.
- Tak, tak. Wiemy ;)
- Ale po polsku! To jest po niemiecku! – bronił się.
- Cisza! – powiedział Łukasz.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać – Biała Dama.
- Ha! Wiedziałem! – wtrącił Lewandowski.
- Legenda głosi, że (…) Kobieta do dziś krąży po korytarzach chcąc zemścić się na kłamliwych ludziach. Koniec.
Kiedy skończyłam czytać odwróciłem się w stronę chłopaków. Oczom nie wierzyłam xD Lewandowski wskoczył na ręce Marco, Kuba i Łukasz tulili się do siebie ;D A wszyscy mieli rozdziawirzone mordki!
- Hahahaha! – zaczęłam się śmiać – chłopaki! To tylko bajka!
Po moich słowach zgasły światła i słychać było jakieś dziwne głosy.
- Aaaaaaaa! – wszyscy (ja tez xD) zaczęliśmy piszczeć.
- Oooo! Wielka Biała Damo! Nie zabijaj mnie! Przyznaję się! To ja usiadłem na iguanie Kuby! To ja ją udusiłem! – Lewandowski zaczął „płakać” ;D
- To Ty?! Iggy nie zasługiwał na taką śmierć! – Kuba krzyczał na Bobka.
- Uuuuuu! – znów ten przeraźliwy głos.
- Dobra! Wybaczam ci! – Kuba mocno tulił Piszczka mówiąc do Roberta.
- Kocham cię stary!
- Ja ciebie też!
- Kto mnie przytuli? – wystraszyłam się.
- Uuuuuu! – głos zbliżał się do nas.
- Aaaaa! – wszyscy rozproszyli się po korytarzach.
Wialiśmy ile sił w nogach! Wszyscy osobno. Ja skryłam się za jakąś rycerską zbroją. Bałam się!
- O maaatkooo! Biała Dama dotyka mnie w tyłek! – Lewandowski krzyczał biegnąc w moją stronę – Ma ciepłe ręce! Zaraz… To nie Biała Dama! O w mordę! Zsikałem się! Ufff… Dobrze, że nikogo tu nie ma – Robert chciał się skryć za zbroją tak, jak ja.
- Won Lewandowski! To moja miejscówa! – powiedziałam.
- MATKO BOSKA CZĘSTOCHOWSKA! Pomocy! Ta zbroja gada! – uciekał xD – O mamo! Mokro mi!
- Robert! To ja! – szeptałam.
- Dżizys! Ona mnie zna! Widocznie oglądała półfinał Ligi Mistrzów! – zaczął krzyczeć i uciekł.
- No z tym ostatnim zdaniem to dowalił ;D – powiedziałam sama do siebie.
- Uuuuu! – głos zbliżał się do mnie.
- Aaaaaaa! – wybiegłam zza zbroi i na ślepo biegłam przed siebie.
Biegnąc nie widziałam nic. Po pierwsze – było strasznie ciemno, a po drugie – zatkałam oczy… Ten przeraźliwy głos było słychać coraz bardziej. Co było potem? BUM!!!
- Aaaaa! Wpadłam na duchaaaa! – leżałam na ziemi obok Białej Damy!
Wpadłam na nią!
- Uuuuuu! – Jezu! Jaka ona duża! Normalnie jak dwóch ludzi w jednym ciele! Boję się!
- Pomooooccyyyy!!!! Zaraz… - olśniło mnie – Biała Dama to duch, a duchów się nie czuje… Ja wpadłam na ducha… to niemożliwe!
- Mooożliweeee dzieecinooo! A teraz uceeekaj, boo klątwaa spaaadniee naaa cieeebieee! – Biala Dama przemówiła.
- Yhy! Ty wcale nie jesteś Białą Damą! Albo raczej nie jesteście! – zbliżyłam się do „Białej Damy”.
- Siooo dziewczynkooo!
- Któż to się kryje za przebraniem ducha? Kurde! Mówię, jak te przyczłapy ze Scooby’ego!
Podeszłam jeszcze bliżej.
- Oddawaj to przebranie!
- Puszczaj!
- Daj perukę!
- To moje włosy!
- Akurat! – udało mi się ją ściągnąć. To była cała maska – Mats!?
- No siema xD
- Czego się tak chwiejesz? – spytałam.
- Bo nie jestem sam – przyznał.
- O co ci chodzi?
- Mo?
- Siemka Kamila ;D – spod sukienki wyszedł nikt inny, jak Moritz Leitner xD
- Ale z was debile! Ja się serio bałam! A Lewandowski się zsikał!
- Hahahahaha! – zaczęli się śmiać.
- No wiem – śmieszne xD Ale… Czemu to zrobiliście?
- Bo nam się nudziło! – powiedział Mats.
- Chcieliśmy choć raz zrobić przypał xD – dodał Mo.
- Debile xD
- Też cię kochamy ;*
- Grupowy miś – powiedział Mo.
Staliśmy wtuleni w siebie <3 Ja, Mats Hummels i Moritz Leitner ;3
- Kamila! Mats! Mo! Uciekajcie! Biała Dama was pożre! – przez korytarz przeleciał zadyszany Robert xD – zaraz… - wrócił się – czemu są tu Mats i Moritz?! I czemu Hummi jest przebrany w sukienkę?!
- Robert? To jest ta sławetna Biała Dama – wskazałam na chłopaków.
- Wiedziałem, że to nie może być prawda! Duchy nie istnieją! Pfff… Biała Dama! – udawał, że on w to nie wierzył ;D
- To Czemy się zsikałeś? – zaśmiałam się.
- Ej! Niech to zostanie między nami!
- Jasne ;D
Potem dołączyliśmy do reszty. Oczywiście wszyscy byli zdruzgotani po poznaniu prawdy ;D Wróciliśmy do domu z Kubą. Pobawiłam się z Oliwką. Zjadłam kolację. Umyłam się, przebrałam w piżamę i bez najmniejszego trudu zasnęłam.
-----------------------
Hejka <3 Dziś śmieszniejszy rozdział. Mam nadzieję, zę chociaż Wam poprawi humor... *.*
KOMENTUJCIE ♥
czwartek, 4 lipca 2013
10. "TAKI IDIOTA JAK JA"
*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Poznałam bliżej Barthela. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Marco? Przyjaźnimy się. Poznałam tą jego
Carolin. Skoro on ją kocha i jest z nią szczęśliwy, to ja nie będę im tego
komplikować.
Dziś właśnie zaprosili mnie do siebie.
- Hej – przywitała mnie uśmiechem Caro.
- Hej : )
- O! Jesteś – Marco stanął obok swojej wybranki.
- Jestem ;)
- Wejdź – powiedział.
- Dziękuję.
Weszłam. Zaprosili mnie do salonu. Usiedliśmy.
- Co tam u ciebie słychać? – spytał Marco.
- To samo, co wczoraj ;)
Tak – widywaliśmy się niemalże codziennie.
- A jak tam przygotowania do szkoły? – spytała Böhs.
- Dobrze. Ja i Barthel zapisaliśmy się na lekcje karate – powiedziałam.
- Pfff… Co za chłopak, który się bić nie potrafi?! – według mnie, Marco był trochę zazdrosny.
- On potrafi się bić… Nawet bardzo dobrze. Zrobił to dla mnie. Abym nie była sama – wyjaśniłam.
- Aww *.* Jak słodko. Ty byś Marco mógł się ze mną na jakieś zajęcia zapisać! – powiedziała Caro.
- Dla ciebie wszystko , kochanie – pocałował ją.
- Ślicznie razem wyglądacie – powiedziałam.
- Dziękujemy ;3 A jak tam twój związek? Wiemy już o karate, ale jak się wam układa? – spytała.
- Jaki związek? – zdziwiłam się.
- Twój i Barthela.
- Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy para? My się tylko przyjaźnimy ;)
- Skoro tak go chwalisz to powinnaś być z tym twoim Barthelem – powiedział sarkastycznie Marco.
- Przepraszam, ale czy masz jakiś problem? – wkurzyłam się.
- Ja?! Skąd!
- Skoro mnie tak obrażasz to po co mnie tu w ogóle zaprosiłeś?!
- Nie obrażam cię!
- Jasne!
- Ciągle tylko ten Barthel!
- A co? Zazdrościsz?
- Nie!
- To po co wpier*alasz się w moje życie?!
- Bo cię lubię!
- I co?! Gdzie jest prawdziwy Marco?! Mój przyjaciel!? Tęsknie za nim!
- Tu.
- Nie! Przez tego przemawia czysta zazdrość!
- Dobra… Uspokójcie się – powiedziała Caro.
- Żegnam… Pa Caro – powiedziałam i wyszłam.
Wkurzył mnie no!!! Poszłam do domu. Udałam się na taras. Siedziałam w ciemnościach patrząc na gwiazdy.
Dziś właśnie zaprosili mnie do siebie.
- Hej – przywitała mnie uśmiechem Caro.
- Hej : )
- O! Jesteś – Marco stanął obok swojej wybranki.
- Jestem ;)
- Wejdź – powiedział.
- Dziękuję.
Weszłam. Zaprosili mnie do salonu. Usiedliśmy.
- Co tam u ciebie słychać? – spytał Marco.
- To samo, co wczoraj ;)
Tak – widywaliśmy się niemalże codziennie.
- A jak tam przygotowania do szkoły? – spytała Böhs.
- Dobrze. Ja i Barthel zapisaliśmy się na lekcje karate – powiedziałam.
- Pfff… Co za chłopak, który się bić nie potrafi?! – według mnie, Marco był trochę zazdrosny.
- On potrafi się bić… Nawet bardzo dobrze. Zrobił to dla mnie. Abym nie była sama – wyjaśniłam.
- Aww *.* Jak słodko. Ty byś Marco mógł się ze mną na jakieś zajęcia zapisać! – powiedziała Caro.
- Dla ciebie wszystko , kochanie – pocałował ją.
- Ślicznie razem wyglądacie – powiedziałam.
- Dziękujemy ;3 A jak tam twój związek? Wiemy już o karate, ale jak się wam układa? – spytała.
- Jaki związek? – zdziwiłam się.
- Twój i Barthela.
- Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy para? My się tylko przyjaźnimy ;)
- Skoro tak go chwalisz to powinnaś być z tym twoim Barthelem – powiedział sarkastycznie Marco.
- Przepraszam, ale czy masz jakiś problem? – wkurzyłam się.
- Ja?! Skąd!
- Skoro mnie tak obrażasz to po co mnie tu w ogóle zaprosiłeś?!
- Nie obrażam cię!
- Jasne!
- Ciągle tylko ten Barthel!
- A co? Zazdrościsz?
- Nie!
- To po co wpier*alasz się w moje życie?!
- Bo cię lubię!
- I co?! Gdzie jest prawdziwy Marco?! Mój przyjaciel!? Tęsknie za nim!
- Tu.
- Nie! Przez tego przemawia czysta zazdrość!
- Dobra… Uspokójcie się – powiedziała Caro.
- Żegnam… Pa Caro – powiedziałam i wyszłam.
Wkurzył mnie no!!! Poszłam do domu. Udałam się na taras. Siedziałam w ciemnościach patrząc na gwiazdy.
*MARCO REUS*
Poniosło mnie! Tak! Jestem zazdrosny! Nic na to nie poradzę!
Nic nie mówiąc Caro pojechałem do Błaszczykowskich.
*KAMILA KASPRZYCKA*
- Mogę? – usłyszałam bardzo znajomy głos.
- Po co przyjechałeś? – patrząc w gwiazdy spytałam przybysza.
- Chciałem cię przeprosić…
- Zrozum! Mnie z Barthelem nic nie łączy! Jemu się podoba kto inny…
- Cóż ci poradzę, jak ja najzwyczajniej jestem zazdrosny?
- Nie masz o co!
- Mam – powiedział – o Ciebie.
Mówiąc to jego usta zbliżyły się do moich. Nasze wargi się złączyły. Marco zaczął mnie całować! O.O
- Nie mogę… Idź już – odsunęłam się od niego.
Popatrzył na mnie i smutny kierował się do drzwi.
- Coś ci powiem – zatrzymał się.
- Co?
- Nie żałuję tego – powiedział i wyszedł.
Co to w ogóle było?! Pocałowaliśmy się! A Caro?! Tak nie można!
- Po co przyjechałeś? – patrząc w gwiazdy spytałam przybysza.
- Chciałem cię przeprosić…
- Zrozum! Mnie z Barthelem nic nie łączy! Jemu się podoba kto inny…
- Cóż ci poradzę, jak ja najzwyczajniej jestem zazdrosny?
- Nie masz o co!
- Mam – powiedział – o Ciebie.
Mówiąc to jego usta zbliżyły się do moich. Nasze wargi się złączyły. Marco zaczął mnie całować! O.O
- Nie mogę… Idź już – odsunęłam się od niego.
Popatrzył na mnie i smutny kierował się do drzwi.
- Coś ci powiem – zatrzymał się.
- Co?
- Nie żałuję tego – powiedział i wyszedł.
Co to w ogóle było?! Pocałowaliśmy się! A Caro?! Tak nie można!
*MARCO REUS*
Wróciłem do domu. Carolin nie było na dole. Rozmawiała z
kimś przez telefon na górze na tyle głośno, że było to słychać.
- Wiem Klothilde… Obiecuję ci, że zabiorę mu te pieniądze… Nie, nie kocham go. Dobrze wiesz, że mój mąż zgodził się na ten plan. Siostro! Jeśli poudaję jeszcze przez kilka miesięcy, że go bardzo kocham będziemy milionerami! No okej… Kończę, bo zaraz ten idiota może wrócić.
Ałć… Zabolało ;c Idiota? Wiedziałem… Żadna dziewczyna nie zakochuje się we mnie… Widzi tylko pieniądze. Poszedłem do niej.
- Hej kochanie – powiedziałem całując ją w policzek.
- Hej skarbie ;3
- Co tam u Klothilde? – spytałem.
- Słyszałeś naszą rozmowę? – była lekko zestresowana.
- No coś ty! Taki idiota, jak ja nie potrafi słuchać!
- Co? O czym ty mówisz Marco?
- Nie udawaj… Nie kochasz mnie. Poleciałaś na kasę…
- Pff… A co w tobie takiego fajnego oprócz kasy?! Żadna dziewczyna cię nie pokocha!
- Wynoś się stąd Caro…
Spojrzała na mnie i poszła się spakować. Kiedy już zeszła na dół, aby opuścić niegdyś nasz wspólny dom, powiedziała:
- Pozdrów tą twoją pustą Kamilkę!
- Nie obrażaj jej! Pusty to może być słoik i ty, ale na pewno nie Kamila!
Po mich słowach wyszła. Czemu ja nie mogę się szczęśliwie zakochać?
- Wiem Klothilde… Obiecuję ci, że zabiorę mu te pieniądze… Nie, nie kocham go. Dobrze wiesz, że mój mąż zgodził się na ten plan. Siostro! Jeśli poudaję jeszcze przez kilka miesięcy, że go bardzo kocham będziemy milionerami! No okej… Kończę, bo zaraz ten idiota może wrócić.
Ałć… Zabolało ;c Idiota? Wiedziałem… Żadna dziewczyna nie zakochuje się we mnie… Widzi tylko pieniądze. Poszedłem do niej.
- Hej kochanie – powiedziałem całując ją w policzek.
- Hej skarbie ;3
- Co tam u Klothilde? – spytałem.
- Słyszałeś naszą rozmowę? – była lekko zestresowana.
- No coś ty! Taki idiota, jak ja nie potrafi słuchać!
- Co? O czym ty mówisz Marco?
- Nie udawaj… Nie kochasz mnie. Poleciałaś na kasę…
- Pff… A co w tobie takiego fajnego oprócz kasy?! Żadna dziewczyna cię nie pokocha!
- Wynoś się stąd Caro…
Spojrzała na mnie i poszła się spakować. Kiedy już zeszła na dół, aby opuścić niegdyś nasz wspólny dom, powiedziała:
- Pozdrów tą twoją pustą Kamilkę!
- Nie obrażaj jej! Pusty to może być słoik i ty, ale na pewno nie Kamila!
Po mich słowach wyszła. Czemu ja nie mogę się szczęśliwie zakochać?
*KOLEJNY DZIEŃ*
Pojechałem do Kamili.
- Hej – powiedziałem.
- Hej – odpowiedziała.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że ja sobie jeszcze poczekam na prawdziwą miłość…
- Co?
- Nie ma już mnie i Caro – powiedziałem i wyszedłem.
*KAMILA KASPRZYCKA*
- Hej – powiedziałem.
- Hej – odpowiedziała.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że ja sobie jeszcze poczekam na prawdziwą miłość…
- Co?
- Nie ma już mnie i Caro – powiedziałem i wyszedłem.
*KAMILA KASPRZYCKA*
OMG! Nie ;c
- Marco! Czekaj – wyszłam za nim na dwór.
- Co?
- Przykro mi…
- Daj spokój… Poleciała na kasę…
- Jeśli cię to pocieszy to ja tez czekam na prawdziwą miłość ;)
- Powodzenia – uśmiechnął się.
- Nawzajem – odwzajemniłam gest.
Weszłam do domu. Głupia ta Carolin…
---------------------------
Siemkaa <3 Mam nadzieję, że się podoba ;) Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło ;D
KOMENTUJCIE ♥
- Marco! Czekaj – wyszłam za nim na dwór.
- Co?
- Przykro mi…
- Daj spokój… Poleciała na kasę…
- Jeśli cię to pocieszy to ja tez czekam na prawdziwą miłość ;)
- Powodzenia – uśmiechnął się.
- Nawzajem – odwzajemniłam gest.
Weszłam do domu. Głupia ta Carolin…
---------------------------
Siemkaa <3 Mam nadzieję, że się podoba ;) Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło ;D
KOMENTUJCIE ♥
poniedziałek, 1 lipca 2013
9. "JESTĘ PROROKIĘ xD"
*MARCO REUS*
Tak… Mam dziewczynę. Kocham ją. Kocham ją ze wszystkich sił.
Kamila? Zauroczyłem się… Podoba mi się. Ale… Czy to potrwa długo? Nie sądzę.
Czemu? Ona mi się podoba, a ja jej nie. Po za tym moje szczęście to Caro <3
Więc chyba lepiej będzie, jak swoje uczucia do niej puszczę w zapomnienie, a
skupię się na moim szczęściu – Carolin Böhs ;3
Pewnie wiele z was pyta: „Czemu ukrywałem przed nią fakt, że mam
dziewczynę, a potem wprost jej to powiedziałem po rozmowie telefonicznej z
Caro…” Przedtem nie chciałem, żeby ona się o tym dowiedziała, ale doszedłem do
wniosku, że prędzej, czy później się dowie i lepiej, żeby dowiedziała się o tym
ode mnie. Dużo o niej myślę, ale to nie ma sensu! Skoro poszła wtedy z parku
znajdując sobie słabą wymówkę, to chyba jasne, że nie chce się ze mną spotykać.
PRZYJACIELE – tak będzie lepiej.
*KOLEJNY DZIEŃ*
*KAMILA KASPRZYCKA*
Pogodziłam się z tym. Tak! Właśnie! Nie będę więcej płakać…
Ma dziewczynę – życzę im szczęścia. Ja na swoje jeszcze trochę poczekam.
- Kuba… Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę – powiedziałam oschle.
Nadal jestem na niego zła, ale się do niego odzywam.
- Kamila… Przepraszam. I za siebie i za resztę… Nie powinniśmy tego ukrywać.
- No nie powinniście…
- Wybaczysz mi?
Pomyślałam chwilę.
- Ale, żeby mi się to nie powtórzyło!
- Jasne! Dziękuję! – przytulił mnie.
- Koniec czułości… Idę.
- Uważaj na siebie – powiedział.
Wyszłam. Chyba pójdę do parku… Słuchałam muzyki. To zawsze mi we wszystkim pomaga. Aktualnie leciał – Pezet „MYŚL” ;* Ta piosenka dawała mi dużo do myślenia. Usiadłam na ławce.
- Kuba… Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę – powiedziałam oschle.
Nadal jestem na niego zła, ale się do niego odzywam.
- Kamila… Przepraszam. I za siebie i za resztę… Nie powinniśmy tego ukrywać.
- No nie powinniście…
- Wybaczysz mi?
Pomyślałam chwilę.
- Ale, żeby mi się to nie powtórzyło!
- Jasne! Dziękuję! – przytulił mnie.
- Koniec czułości… Idę.
- Uważaj na siebie – powiedział.
Wyszłam. Chyba pójdę do parku… Słuchałam muzyki. To zawsze mi we wszystkim pomaga. Aktualnie leciał – Pezet „MYŚL” ;* Ta piosenka dawała mi dużo do myślenia. Usiadłam na ławce.
*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
16:00… Ja nadal w parku.
- Calvin! Aport! – jakiś koleś z psem biegał po parku.
- Popatrzyłam chwilę na jego grzecznego pieska. Kiedy Calvin przyniósł frisbee, on znów ją rzucił. Ale wtedy nic już nie widziałam…
- Calvin! Aport! – jakiś koleś z psem biegał po parku.
- Popatrzyłam chwilę na jego grzecznego pieska. Kiedy Calvin przyniósł frisbee, on znów ją rzucił. Ale wtedy nic już nie widziałam…
*BARTHEL FLÖSE*
- Piesku! Aport! – rzuciłem zabawkę nie patrząc, gdzie
poleciała.
Po chwili jednak coś pokorciło mnie, aby zobaczyć, gdzie poleciało frisbee.
- O Jezu! – złapałem się za głowę.
Zabawka Calvina uderzyła jakąś dziewczynę i pozbawiła ją przytomności! Szybko do niej podbiegłem. Na szczęście wiem, jak należy sobie radzić w takich sytuacjach. Zrobiłem to, co trzeba. Po chwili nieznajoma dziewczyna otworzyła oczy. Leżała na ławce. Ja siedziałem obok przyglądając się jej. Calvin grzecznie leżał obok ławki.
Po chwili jednak coś pokorciło mnie, aby zobaczyć, gdzie poleciało frisbee.
- O Jezu! – złapałem się za głowę.
Zabawka Calvina uderzyła jakąś dziewczynę i pozbawiła ją przytomności! Szybko do niej podbiegłem. Na szczęście wiem, jak należy sobie radzić w takich sytuacjach. Zrobiłem to, co trzeba. Po chwili nieznajoma dziewczyna otworzyła oczy. Leżała na ławce. Ja siedziałem obok przyglądając się jej. Calvin grzecznie leżał obok ławki.
*KAMIL A KASPRZYCKA*
- Pamiętasz, jak się nazywasz? – spytał nieznajomy.
- Tak… Kamila Kasprzycka, a co? Ale mnie głowa boli… - trzymając się za głowę przymrużyłam oczy.
- Przepraszam… Przez przypadek uderzyłem cię zabawką mojego psa – wskazał na zwierzaka.
- Nie szkodzi…
- Nazywam się Barthel Flöse – przedstawił się.
- Miło mi – uśmiechnęłam się.
- Mieszkasz w Dortmundzie? – spytał.
- Od niedawna. Przeprowadziłam się z Australii, a wcześniej z Polski – wyjaśniłam.
- Będziesz chodzić tu do szkoły? – spytał.
- Tak.
- Która klasa?
- Trzecia liceum – odpowiedziałam.
- Być może będziemy razem w klasie – uśmiechnął się.
- Fajnie by było – odwzajemniłam gest.
- Powiem ci szczerze, że wyglądasz na niezwykłą dziewczynę… Taką inną…
- Możliwe… Nie lubię wtapiać się w tłum. Zawsze muszę się czymś wyróżniać ;)
- Ale mi chodzi o charakter, nie wygląd .
- Przecież mnie nie znasz…
- Jestę prorokię xD
- Ciekawe ;D
Po tych słowach uświadomiłam sobie, że Barthel nie jest nudnym chłopakiem. Wygląda na to, że lubi przypały tak, jak ja :D Jestem coraz bardziej ciekawa tej znajomości :)
- Może gdzieś wyskoczymy? Poznamy się bliżej – zaproponował.
- Chętnie ;)
Poszliśmy do pizzerii. To bardzo ciekawy chłopak z poczuciem humoru. Miło by było gdyby był moim przyjacielem : ) Wygadałam się Barthelowi, że znam piłkarzy, a Błaszczykowski jest moim wujkiem. Ale on o dziwo nic sobie z tego nie robi! Powiedział: „Ja lubię cię za to kim jesteś, a nie za to, że jesteś przyjaciółką piłkarzy ;)” I takich ludzi lubię!
- Tak… Kamila Kasprzycka, a co? Ale mnie głowa boli… - trzymając się za głowę przymrużyłam oczy.
- Przepraszam… Przez przypadek uderzyłem cię zabawką mojego psa – wskazał na zwierzaka.
- Nie szkodzi…
- Nazywam się Barthel Flöse – przedstawił się.
- Miło mi – uśmiechnęłam się.
- Mieszkasz w Dortmundzie? – spytał.
- Od niedawna. Przeprowadziłam się z Australii, a wcześniej z Polski – wyjaśniłam.
- Będziesz chodzić tu do szkoły? – spytał.
- Tak.
- Która klasa?
- Trzecia liceum – odpowiedziałam.
- Być może będziemy razem w klasie – uśmiechnął się.
- Fajnie by było – odwzajemniłam gest.
- Powiem ci szczerze, że wyglądasz na niezwykłą dziewczynę… Taką inną…
- Możliwe… Nie lubię wtapiać się w tłum. Zawsze muszę się czymś wyróżniać ;)
- Ale mi chodzi o charakter, nie wygląd .
- Przecież mnie nie znasz…
- Jestę prorokię xD
- Ciekawe ;D
Po tych słowach uświadomiłam sobie, że Barthel nie jest nudnym chłopakiem. Wygląda na to, że lubi przypały tak, jak ja :D Jestem coraz bardziej ciekawa tej znajomości :)
- Może gdzieś wyskoczymy? Poznamy się bliżej – zaproponował.
- Chętnie ;)
Poszliśmy do pizzerii. To bardzo ciekawy chłopak z poczuciem humoru. Miło by było gdyby był moim przyjacielem : ) Wygadałam się Barthelowi, że znam piłkarzy, a Błaszczykowski jest moim wujkiem. Ale on o dziwo nic sobie z tego nie robi! Powiedział: „Ja lubię cię za to kim jesteś, a nie za to, że jesteś przyjaciółką piłkarzy ;)” I takich ludzi lubię!
-----------------------------
Tadam xD Znów zamieszałam xD No, ale to tak z nudów ;)
KOMENTUJCIE ;3
8. "TO TWOJA SIOSTRA?"
- Gdzie teraz idziemy? – spytał Łukasz.
- Na przypał? – spytał Lewy.
- Jeszcze ci mało? – zdziwiłam się.
- No wiesz Kamila.. Przypału nigdy za wiele!
- No tak.. O patrzcie! Leo, Mats i Mario idą!
- Ooł… - powiedział Kuba.
- Co jest? – spytał Łukasz i Lewy.
- Ciekawe, gdzie Marco zgubili… - zamyśliłam się.
- Ooł.. Już wiem, o co idzie… - powiedział Robert.
- No… Ja niestety też – szeptali między sobie, ale ja nie do końca ich słyszałam.
Po chwili chłopaki doszli bliżej.
- Hej Kamila! Hej reszta… - powiedzieli xD
- Hej – uśmiechnęłam się – a gdzie Marco zgubiliście?
- Marco? – zdziwił się Leo.
Nagle Leo zamilkł i patrzył, jakby bez zrozumienia na Kubę, który stał za mną.
- Nie rozumiem tego, co chcesz mi pokazać… - powiedział zrezygnowany.
- Co? – odwróciłam się i zobaczyłam, że Kuba pokazywał mu coś na migi.
- Debilu! – Kuba wyzwał Leo.
Wszyscy mieli spuszczone w dół głowy. Tylko Leo i Kuba się kłócili. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają…
- Powie mi ktoś, o co tu chodzi? – spytałam.
Cisza!
- Nawet ty, Kuba? – spytałam ponownie.
Znów cisza!
- Wiecie co?! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi! Myliłam się! – płacząc opuściłam ich towarzystwo.
- Kamila! – Kuba.
- Wracaj! – Lewy.
- Przecież się przyjaźnimy! – Mats.
„Przyjaźniliśmy” – pomyślałam… Czemu oni nie chcą mi powiedzieć?! Wróciłam do domu. Zazwyczaj zawsze musiałam się komuś wygadać… Teraz jest inaczej. Wszystko wolę zachować dla siebie. Zresztą… Nawet nie miałabym się komu wygadać, bo Agaty nie ma ;c Zapłakana poszłam do swojego pokoju.
*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
- Na przypał? – spytał Lewy.
- Jeszcze ci mało? – zdziwiłam się.
- No wiesz Kamila.. Przypału nigdy za wiele!
- No tak.. O patrzcie! Leo, Mats i Mario idą!
- Ooł… - powiedział Kuba.
- Co jest? – spytał Łukasz i Lewy.
- Ciekawe, gdzie Marco zgubili… - zamyśliłam się.
- Ooł.. Już wiem, o co idzie… - powiedział Robert.
- No… Ja niestety też – szeptali między sobie, ale ja nie do końca ich słyszałam.
Po chwili chłopaki doszli bliżej.
- Hej Kamila! Hej reszta… - powiedzieli xD
- Hej – uśmiechnęłam się – a gdzie Marco zgubiliście?
- Marco? – zdziwił się Leo.
Nagle Leo zamilkł i patrzył, jakby bez zrozumienia na Kubę, który stał za mną.
- Nie rozumiem tego, co chcesz mi pokazać… - powiedział zrezygnowany.
- Co? – odwróciłam się i zobaczyłam, że Kuba pokazywał mu coś na migi.
- Debilu! – Kuba wyzwał Leo.
Wszyscy mieli spuszczone w dół głowy. Tylko Leo i Kuba się kłócili. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają…
- Powie mi ktoś, o co tu chodzi? – spytałam.
Cisza!
- Nawet ty, Kuba? – spytałam ponownie.
Znów cisza!
- Wiecie co?! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi! Myliłam się! – płacząc opuściłam ich towarzystwo.
- Kamila! – Kuba.
- Wracaj! – Lewy.
- Przecież się przyjaźnimy! – Mats.
„Przyjaźniliśmy” – pomyślałam… Czemu oni nie chcą mi powiedzieć?! Wróciłam do domu. Zazwyczaj zawsze musiałam się komuś wygadać… Teraz jest inaczej. Wszystko wolę zachować dla siebie. Zresztą… Nawet nie miałabym się komu wygadać, bo Agaty nie ma ;c Zapłakana poszłam do swojego pokoju.
*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
*MOŻEMY SIĘ SPOTKAĆ? NUDZI MI SIĘ ;)*
*GDZIE I O KTÓREJ ? :P*
*W NASZYM ULUBIONYM MIEJSCU ZA… ZARAZ? xD*
*SPOKO :D*
*GDZIE I O KTÓREJ ? :P*
*W NASZYM ULUBIONYM MIEJSCU ZA… ZARAZ? xD*
*SPOKO :D*
Moja konwersacja z Marco. On zaczął. Przynajmniej może dowiem
się o co chodziło… Czemu wszyscy mnie okłamywali? Przebrałam się i na nowo
umalowałam. Włosy uczesałam w koka. W końcu wyszłam z domu i poszłam na
spotkanie.
- Hej – uśmiechnął się Marco.
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Co tam?
- Czemu nie poszedłeś z nami do galerii?
- Musiałem Mario do Frankfurtu zawieźć – powiedział.
- Kłamiesz .
- Przysięgam!
- Mario był na zakupach razem z nami… - powiedziałam.
- Ale ja nie powiedziałem Mario tylko Mats…
- Mats był z Mario…Uprzedzę cię przed kolejnym kłamstwem… Leo też z nami był.
- Oj no przepraszam! Po prostu mi coś wypadło. Ale we Frankfurcie naprawdę byłem!
- Dobra… Nie wnikam w to, ale nieraz zostałam oszukana i cierpiałam przez to… Nie chcę tego znosić kolejny raz…
- Nie zraniłbym cię za nic w świecie – powiedział.
- Nie słodź… Ktoś chyba do ciebie dzwoni – powiedziałam patrząc na świecący się ekranik iPhon’a Marco.
- Masz rację. Dzięki – wyjął telefon – halo? No hej ;3 (…) Też cię bardzo kocham. Buziaczki ;*
Szok!
- Kogo tak bardzo kochasz? – uśmiechnęłam się.
- Moją Carolin ;3
- To twoja siostra?
- Nie. Dziewczyna *.*
Że co?! Szczegół malutki! Fajnie wiedzieć! A ja idiotka robiłam sobie jakąś nadzieję. Pffff! Psychiczna jestem!
- Musisz ją bardzo kochać – powiedziałam łamiącym się głosem.
- O tak <3 Życie bym za nią oddał ;*
- Widzisz? Twoja prawdziwa miłość już przyszła : )
- Racja – uśmiechnął się.
- O! Przypomniało mi się, że muszę… coś zrobić! Paaa! – powiedziałam.
- Ale zaczekaj!
- Innym razem…
Musiałam to zrobić! Gdybym w tamtym momencie nie odeszła od niego, poryczałabym się, jak małe dziecko! Wiem… Przyjaźnimy się, ale jakoś mnie serce zabolało, kiedy on mówił o tej jego Carolin. Nie oceniam tej dziewczyny, bo nawet jej nie znam, ale na jej miejscu byłabym wdzięczna, że może iść przez życie z tak wspaniałym chłopakiem, którym jest Marco. Szkoda, że mi się tak nie poszczęściło ;c Muszę zadowolić się tylko przyjaźnią… Tak, czy inaczej – popłaczę sobie trochę L
Kiedy Kuba wrócił do domu, od razu wstąpił do mojego pokoju.
- Co się stało? – usiadł przy moim łóżku.
- Nic!
- Kamila?
- Tak! Kocham Marco! I co? On ma dziewczynę! – znów strumień łez napłynął do moich oczu.
Kuba zaczął gładzić moje włosy ze spuszczoną głową w dół.
- Zaraz… - otarłam łzy – dlaczego ty nic nie mówisz?! Wiedziałeś! Wiedziałeś o tym! Wszyscy wiedzieliście! Jak zwykle to ja dowiedziałam się ostatnia! – wyszłam z pokoju i schodziłam na dół.
- Kamila! Nie chcieliśmy żebyś cierpiała!
- I co? Myślisz, że nie cierpię?! Powiem ci więcej! Mam wrażenie, że najbliższe mi osoby wbiły mi nóż w plecy! – wyszłam z domu.
Nie wiem, gdzie pójdę… Nie wiem, co zrobię! Chcę, żeby Agata tu była! Stwierdziłam, że pójdę na spacer. Chodziłam po całym Dortmundzie. Kiedy się już ściemniło, około 22:00 stwierdziłam, że pójdę do domu… Bez słowa poszłam do swojego pokoju. Chciałam uniknąć rozmowy z Kuba. Zastanawiałam się długo nad sensem tego wszystkiego… Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
- Hej – uśmiechnął się Marco.
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Co tam?
- Czemu nie poszedłeś z nami do galerii?
- Musiałem Mario do Frankfurtu zawieźć – powiedział.
- Kłamiesz .
- Przysięgam!
- Mario był na zakupach razem z nami… - powiedziałam.
- Ale ja nie powiedziałem Mario tylko Mats…
- Mats był z Mario…Uprzedzę cię przed kolejnym kłamstwem… Leo też z nami był.
- Oj no przepraszam! Po prostu mi coś wypadło. Ale we Frankfurcie naprawdę byłem!
- Dobra… Nie wnikam w to, ale nieraz zostałam oszukana i cierpiałam przez to… Nie chcę tego znosić kolejny raz…
- Nie zraniłbym cię za nic w świecie – powiedział.
- Nie słodź… Ktoś chyba do ciebie dzwoni – powiedziałam patrząc na świecący się ekranik iPhon’a Marco.
- Masz rację. Dzięki – wyjął telefon – halo? No hej ;3 (…) Też cię bardzo kocham. Buziaczki ;*
Szok!
- Kogo tak bardzo kochasz? – uśmiechnęłam się.
- Moją Carolin ;3
- To twoja siostra?
- Nie. Dziewczyna *.*
Że co?! Szczegół malutki! Fajnie wiedzieć! A ja idiotka robiłam sobie jakąś nadzieję. Pffff! Psychiczna jestem!
- Musisz ją bardzo kochać – powiedziałam łamiącym się głosem.
- O tak <3 Życie bym za nią oddał ;*
- Widzisz? Twoja prawdziwa miłość już przyszła : )
- Racja – uśmiechnął się.
- O! Przypomniało mi się, że muszę… coś zrobić! Paaa! – powiedziałam.
- Ale zaczekaj!
- Innym razem…
Musiałam to zrobić! Gdybym w tamtym momencie nie odeszła od niego, poryczałabym się, jak małe dziecko! Wiem… Przyjaźnimy się, ale jakoś mnie serce zabolało, kiedy on mówił o tej jego Carolin. Nie oceniam tej dziewczyny, bo nawet jej nie znam, ale na jej miejscu byłabym wdzięczna, że może iść przez życie z tak wspaniałym chłopakiem, którym jest Marco. Szkoda, że mi się tak nie poszczęściło ;c Muszę zadowolić się tylko przyjaźnią… Tak, czy inaczej – popłaczę sobie trochę L
Kiedy Kuba wrócił do domu, od razu wstąpił do mojego pokoju.
- Co się stało? – usiadł przy moim łóżku.
- Nic!
- Kamila?
- Tak! Kocham Marco! I co? On ma dziewczynę! – znów strumień łez napłynął do moich oczu.
Kuba zaczął gładzić moje włosy ze spuszczoną głową w dół.
- Zaraz… - otarłam łzy – dlaczego ty nic nie mówisz?! Wiedziałeś! Wiedziałeś o tym! Wszyscy wiedzieliście! Jak zwykle to ja dowiedziałam się ostatnia! – wyszłam z pokoju i schodziłam na dół.
- Kamila! Nie chcieliśmy żebyś cierpiała!
- I co? Myślisz, że nie cierpię?! Powiem ci więcej! Mam wrażenie, że najbliższe mi osoby wbiły mi nóż w plecy! – wyszłam z domu.
Nie wiem, gdzie pójdę… Nie wiem, co zrobię! Chcę, żeby Agata tu była! Stwierdziłam, że pójdę na spacer. Chodziłam po całym Dortmundzie. Kiedy się już ściemniło, około 22:00 stwierdziłam, że pójdę do domu… Bez słowa poszłam do swojego pokoju. Chciałam uniknąć rozmowy z Kuba. Zastanawiałam się długo nad sensem tego wszystkiego… Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
----------------------------------------
Siemka <3 Ale mam dziś dobry humor ;) Kochany mąż mojej siostry zdobył dla mnie autograf Wojtka Szczęsnego! Oczywiście bardziej bym się cieszyła z autografu Marco Reus'a, ale to jednak coś <3 Wiecie - Wojtek przyjaźni się z Lewym, a Lewy z Marco ;D <3 Więc zawsze to bliżej mojego/ naszego męża ;D Wojtek i Kamil (mój szwagier) spotkali się w galerii. Kamilowi przypomniało się, że lubię Wojtka i zdobył dla mnie ten autograf! Cała ta akcja miała miejsce w czwartek, ale ja dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj -,- Aktualnie mój autograf spoczywa w Warszawie ;D Ale będę go już miała na własność około 15 lipca, kiedy moja siostra pojedzie do stolicy ;) PRZEPRASZAM, ŻE ZANUDZIŁAM WAS MOJĄ HISTORYJKĄ, ALE MUSIAŁAM SIĘ KOMUŚ WYGADAĆ <3
* W ZWIĄZKU Z TYM, ŻE WCZORAJ NIE DODAŁAM 2 ROZDZIAŁU ZARAZ TO ZROBIĘ xD
KOMENTUJCIE ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)