*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Poznałam bliżej Barthela. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Marco? Przyjaźnimy się. Poznałam tą jego
Carolin. Skoro on ją kocha i jest z nią szczęśliwy, to ja nie będę im tego
komplikować.
Dziś właśnie zaprosili mnie do siebie.
- Hej – przywitała mnie uśmiechem Caro.
- Hej : )
- O! Jesteś – Marco stanął obok swojej wybranki.
- Jestem ;)
- Wejdź – powiedział.
- Dziękuję.
Weszłam. Zaprosili mnie do salonu. Usiedliśmy.
- Co tam u ciebie słychać? – spytał Marco.
- To samo, co wczoraj ;)
Tak – widywaliśmy się niemalże codziennie.
- A jak tam przygotowania do szkoły? – spytała Böhs.
- Dobrze. Ja i Barthel zapisaliśmy się na lekcje karate – powiedziałam.
- Pfff… Co za chłopak, który się bić nie potrafi?! – według mnie, Marco był trochę zazdrosny.
- On potrafi się bić… Nawet bardzo dobrze. Zrobił to dla mnie. Abym nie była sama – wyjaśniłam.
- Aww *.* Jak słodko. Ty byś Marco mógł się ze mną na jakieś zajęcia zapisać! – powiedziała Caro.
- Dla ciebie wszystko , kochanie – pocałował ją.
- Ślicznie razem wyglądacie – powiedziałam.
- Dziękujemy ;3 A jak tam twój związek? Wiemy już o karate, ale jak się wam układa? – spytała.
- Jaki związek? – zdziwiłam się.
- Twój i Barthela.
- Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy para? My się tylko przyjaźnimy ;)
- Skoro tak go chwalisz to powinnaś być z tym twoim Barthelem – powiedział sarkastycznie Marco.
- Przepraszam, ale czy masz jakiś problem? – wkurzyłam się.
- Ja?! Skąd!
- Skoro mnie tak obrażasz to po co mnie tu w ogóle zaprosiłeś?!
- Nie obrażam cię!
- Jasne!
- Ciągle tylko ten Barthel!
- A co? Zazdrościsz?
- Nie!
- To po co wpier*alasz się w moje życie?!
- Bo cię lubię!
- I co?! Gdzie jest prawdziwy Marco?! Mój przyjaciel!? Tęsknie za nim!
- Tu.
- Nie! Przez tego przemawia czysta zazdrość!
- Dobra… Uspokójcie się – powiedziała Caro.
- Żegnam… Pa Caro – powiedziałam i wyszłam.
Wkurzył mnie no!!! Poszłam do domu. Udałam się na taras. Siedziałam w ciemnościach patrząc na gwiazdy.
Dziś właśnie zaprosili mnie do siebie.
- Hej – przywitała mnie uśmiechem Caro.
- Hej : )
- O! Jesteś – Marco stanął obok swojej wybranki.
- Jestem ;)
- Wejdź – powiedział.
- Dziękuję.
Weszłam. Zaprosili mnie do salonu. Usiedliśmy.
- Co tam u ciebie słychać? – spytał Marco.
- To samo, co wczoraj ;)
Tak – widywaliśmy się niemalże codziennie.
- A jak tam przygotowania do szkoły? – spytała Böhs.
- Dobrze. Ja i Barthel zapisaliśmy się na lekcje karate – powiedziałam.
- Pfff… Co za chłopak, który się bić nie potrafi?! – według mnie, Marco był trochę zazdrosny.
- On potrafi się bić… Nawet bardzo dobrze. Zrobił to dla mnie. Abym nie była sama – wyjaśniłam.
- Aww *.* Jak słodko. Ty byś Marco mógł się ze mną na jakieś zajęcia zapisać! – powiedziała Caro.
- Dla ciebie wszystko , kochanie – pocałował ją.
- Ślicznie razem wyglądacie – powiedziałam.
- Dziękujemy ;3 A jak tam twój związek? Wiemy już o karate, ale jak się wam układa? – spytała.
- Jaki związek? – zdziwiłam się.
- Twój i Barthela.
- Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy para? My się tylko przyjaźnimy ;)
- Skoro tak go chwalisz to powinnaś być z tym twoim Barthelem – powiedział sarkastycznie Marco.
- Przepraszam, ale czy masz jakiś problem? – wkurzyłam się.
- Ja?! Skąd!
- Skoro mnie tak obrażasz to po co mnie tu w ogóle zaprosiłeś?!
- Nie obrażam cię!
- Jasne!
- Ciągle tylko ten Barthel!
- A co? Zazdrościsz?
- Nie!
- To po co wpier*alasz się w moje życie?!
- Bo cię lubię!
- I co?! Gdzie jest prawdziwy Marco?! Mój przyjaciel!? Tęsknie za nim!
- Tu.
- Nie! Przez tego przemawia czysta zazdrość!
- Dobra… Uspokójcie się – powiedziała Caro.
- Żegnam… Pa Caro – powiedziałam i wyszłam.
Wkurzył mnie no!!! Poszłam do domu. Udałam się na taras. Siedziałam w ciemnościach patrząc na gwiazdy.
*MARCO REUS*
Poniosło mnie! Tak! Jestem zazdrosny! Nic na to nie poradzę!
Nic nie mówiąc Caro pojechałem do Błaszczykowskich.
*KAMILA KASPRZYCKA*
- Mogę? – usłyszałam bardzo znajomy głos.
- Po co przyjechałeś? – patrząc w gwiazdy spytałam przybysza.
- Chciałem cię przeprosić…
- Zrozum! Mnie z Barthelem nic nie łączy! Jemu się podoba kto inny…
- Cóż ci poradzę, jak ja najzwyczajniej jestem zazdrosny?
- Nie masz o co!
- Mam – powiedział – o Ciebie.
Mówiąc to jego usta zbliżyły się do moich. Nasze wargi się złączyły. Marco zaczął mnie całować! O.O
- Nie mogę… Idź już – odsunęłam się od niego.
Popatrzył na mnie i smutny kierował się do drzwi.
- Coś ci powiem – zatrzymał się.
- Co?
- Nie żałuję tego – powiedział i wyszedł.
Co to w ogóle było?! Pocałowaliśmy się! A Caro?! Tak nie można!
- Po co przyjechałeś? – patrząc w gwiazdy spytałam przybysza.
- Chciałem cię przeprosić…
- Zrozum! Mnie z Barthelem nic nie łączy! Jemu się podoba kto inny…
- Cóż ci poradzę, jak ja najzwyczajniej jestem zazdrosny?
- Nie masz o co!
- Mam – powiedział – o Ciebie.
Mówiąc to jego usta zbliżyły się do moich. Nasze wargi się złączyły. Marco zaczął mnie całować! O.O
- Nie mogę… Idź już – odsunęłam się od niego.
Popatrzył na mnie i smutny kierował się do drzwi.
- Coś ci powiem – zatrzymał się.
- Co?
- Nie żałuję tego – powiedział i wyszedł.
Co to w ogóle było?! Pocałowaliśmy się! A Caro?! Tak nie można!
*MARCO REUS*
Wróciłem do domu. Carolin nie było na dole. Rozmawiała z
kimś przez telefon na górze na tyle głośno, że było to słychać.
- Wiem Klothilde… Obiecuję ci, że zabiorę mu te pieniądze… Nie, nie kocham go. Dobrze wiesz, że mój mąż zgodził się na ten plan. Siostro! Jeśli poudaję jeszcze przez kilka miesięcy, że go bardzo kocham będziemy milionerami! No okej… Kończę, bo zaraz ten idiota może wrócić.
Ałć… Zabolało ;c Idiota? Wiedziałem… Żadna dziewczyna nie zakochuje się we mnie… Widzi tylko pieniądze. Poszedłem do niej.
- Hej kochanie – powiedziałem całując ją w policzek.
- Hej skarbie ;3
- Co tam u Klothilde? – spytałem.
- Słyszałeś naszą rozmowę? – była lekko zestresowana.
- No coś ty! Taki idiota, jak ja nie potrafi słuchać!
- Co? O czym ty mówisz Marco?
- Nie udawaj… Nie kochasz mnie. Poleciałaś na kasę…
- Pff… A co w tobie takiego fajnego oprócz kasy?! Żadna dziewczyna cię nie pokocha!
- Wynoś się stąd Caro…
Spojrzała na mnie i poszła się spakować. Kiedy już zeszła na dół, aby opuścić niegdyś nasz wspólny dom, powiedziała:
- Pozdrów tą twoją pustą Kamilkę!
- Nie obrażaj jej! Pusty to może być słoik i ty, ale na pewno nie Kamila!
Po mich słowach wyszła. Czemu ja nie mogę się szczęśliwie zakochać?
- Wiem Klothilde… Obiecuję ci, że zabiorę mu te pieniądze… Nie, nie kocham go. Dobrze wiesz, że mój mąż zgodził się na ten plan. Siostro! Jeśli poudaję jeszcze przez kilka miesięcy, że go bardzo kocham będziemy milionerami! No okej… Kończę, bo zaraz ten idiota może wrócić.
Ałć… Zabolało ;c Idiota? Wiedziałem… Żadna dziewczyna nie zakochuje się we mnie… Widzi tylko pieniądze. Poszedłem do niej.
- Hej kochanie – powiedziałem całując ją w policzek.
- Hej skarbie ;3
- Co tam u Klothilde? – spytałem.
- Słyszałeś naszą rozmowę? – była lekko zestresowana.
- No coś ty! Taki idiota, jak ja nie potrafi słuchać!
- Co? O czym ty mówisz Marco?
- Nie udawaj… Nie kochasz mnie. Poleciałaś na kasę…
- Pff… A co w tobie takiego fajnego oprócz kasy?! Żadna dziewczyna cię nie pokocha!
- Wynoś się stąd Caro…
Spojrzała na mnie i poszła się spakować. Kiedy już zeszła na dół, aby opuścić niegdyś nasz wspólny dom, powiedziała:
- Pozdrów tą twoją pustą Kamilkę!
- Nie obrażaj jej! Pusty to może być słoik i ty, ale na pewno nie Kamila!
Po mich słowach wyszła. Czemu ja nie mogę się szczęśliwie zakochać?
*KOLEJNY DZIEŃ*
Pojechałem do Kamili.
- Hej – powiedziałem.
- Hej – odpowiedziała.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że ja sobie jeszcze poczekam na prawdziwą miłość…
- Co?
- Nie ma już mnie i Caro – powiedziałem i wyszedłem.
*KAMILA KASPRZYCKA*
- Hej – powiedziałem.
- Hej – odpowiedziała.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że ja sobie jeszcze poczekam na prawdziwą miłość…
- Co?
- Nie ma już mnie i Caro – powiedziałem i wyszedłem.
*KAMILA KASPRZYCKA*
OMG! Nie ;c
- Marco! Czekaj – wyszłam za nim na dwór.
- Co?
- Przykro mi…
- Daj spokój… Poleciała na kasę…
- Jeśli cię to pocieszy to ja tez czekam na prawdziwą miłość ;)
- Powodzenia – uśmiechnął się.
- Nawzajem – odwzajemniłam gest.
Weszłam do domu. Głupia ta Carolin…
---------------------------
Siemkaa <3 Mam nadzieję, że się podoba ;) Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło ;D
KOMENTUJCIE ♥
- Marco! Czekaj – wyszłam za nim na dwór.
- Co?
- Przykro mi…
- Daj spokój… Poleciała na kasę…
- Jeśli cię to pocieszy to ja tez czekam na prawdziwą miłość ;)
- Powodzenia – uśmiechnął się.
- Nawzajem – odwzajemniłam gest.
Weszłam do domu. Głupia ta Carolin…
---------------------------
Siemkaa <3 Mam nadzieję, że się podoba ;) Przepraszam, że długo nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło ;D
KOMENTUJCIE ♥
Świetny rozdział.Moze w końcu coś pomiędzy nimi ruszy
OdpowiedzUsuńFaaajny rozdział :) Głupia ta Caroline :P pustak i tyle... xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Zapraszam do mnie : http://fest-der-liebe-bvb.blogspot.com/
Heh ciekawe co będzie dalej z nimi. Mam nadzieję że teraz akcja nabierze tępa;D
OdpowiedzUsuńCudeńko.;*
Caroline, fałszywa gnida -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco będzie z Kamilą :>
Cudny rozdział!
Pozdrawiam ;*
Supcio i Marco wolny.
OdpowiedzUsuńSuper, nie mają co czekać, już znaleźli prawdziwą miłość. A Caro... ŻAAAAAAŁOOOOOSNEEE ;O Nie potrafiłabym być z kimś bo ma kase ;/ Czekam na kolejny rozdział i JUTRO zapraszam do siebie na nowy ;D http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMatko, kocham to. Dlatego więc nominowałam ciebie/was do Liebster Award. Więcej szczegółów u mnie http://meinlebenistscheibe.blogspot.com/p/liebster.html
OdpowiedzUsuńŚwietne *.*
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny rozdział :*
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com/
Jeejku *.* Super rozdział ! Mam nadzieję że Marco i Kamila kiedyś będą razem. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na http://simple-swag.blogspot.com/ :>
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny.Oni muszą być razem.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny z niecierpliwością :***