niedziela, 30 czerwca 2013

7. "HAKUNACZOPFIATA!"

*KAMILA KASPRZYCKA*

*KOLEJNY DZIEŃ*

„Tylko przyjaciele” – z tą myślą wstałam rano. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Chciałam się dziś spotkać z Marco, bo straaasznie mi się nudziło ;c
- Kamila? Idziesz z nami do galerii? – spytał Kuba.
- „Z nami” to znaczy? – uśmiechnęłam się.
- Ja, Lewy, Piszczu i ty ;)
- No a Marco? – spytałam.
- Bo wiesz… on ten… O! Telefon na górze zostawiłem, a Piszczek miał zadzwonić! – poszedł na górę.
- Co? Co to było? – spytałam sama siebie.
  Dziwne to jego zachowanie… Totalnie go nie rozumiem… Pewnie nic się od niego nie dowiem… No przynajmniej spróbuję. Może później…

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*


- Kuba? Nie powinniśmy już iść? – spytałam trzymając w ręku dżojstik.
   Uwielbiam grać z Kubą w fifę ;D Wciągająca ta gra… Mimo, że nie lubię piłki nożnej – podoba mi się!
- Zaraz… Muszę zremisować! Nie mogę z tobą przegrać!
- Kubusiu – poklepałam go po ramieniu – zawsze ze mną przegrywasz xD
- Ta nieszczęśliwa karma niedługo się przerwie! – zaśmialiśmy się.
- Dobra! Chodźmy już, bo jak zwykle będziemy ostatni…
   Ruszyliśmy szlachetne zadźce. Tak na marginesie, to Aga i Oliwka pojechały na obóz na dwa tygodnie. Jest on przeznaczony dla matek z dziećmi. Matki poznają matki, a dzieci - dzieci… MA SENS! :D  Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do największej galerii handlowej. Postanowiłam ponownie poruszyć temat Marco, bowiem mogliśmy tam jechać nawet około godziny -,-
- Kuba?
- Nomm?
- Powiesz mi, czemu Marco nie idzie z nami?
- Umówił się z chłopakami…
- Jakimi?
- Mario… i … Mario… xD Nie no! Mario, Mats i Leo.
- Spoko – uwierzyłam.
   Wkrótce dojechaliśmy. Tak, jak przypuszczałam – wszyscy już na nas czekali… Weszliśmy do galerii. Wszyscy przypominaliśmy sobie, co musimy kupić.
- Ja musze kupić krótkie spodenki i koszulkę… Ewentualnie buty i biżuterię – powiedziałam.
- Ja fullcapa! – powiedział Lewy.
- Ja buty – Łukasz.
- A ja… To, co wpadnie mi w ręce – powiedział Kuba ;D
    Błądziliśmy po sklepach. W pewnym sklepie jakoś się tak złożyło, że podzieliliśmy się… To znaczy – ja chodziłam z Lewym; a Kuba z Łukaszem ;D Nawet nie wiedziałam, gdzie poszedł Piszczu i Kuba… Bobek musiał łazić za mną do wszystkich damskich sklepów xD
- No gdzie są jakieś ładne spodenki?! – szliśmy szukając odpowiedniego sklepu.
- Na przypale, albo wcale! – powiedział Lewy.
- Co? Nie Czaje…
   Kiedy Robert się złowieszczo uśmiechnął, wiedziałam, że chciał zrobić przypał xD
- Chodź Kamila! Sprzedaliśmy krowy! Możemy kupić ci gumiaki! – ciągnął mnie do jakiegoś sklepu xD
- Co? – śmiałam się xD – jakie krowy?
- Te, co robią „hrum-hrum” ;D
- Ale krowy nie robią…
- Ciiittt… Mój świat – moje zwierzaki! Więc nie wtryniaj mi się tu z lamami!
- Jakimi lamami?
- Różowymi!
- Ale jednorożce są różowe!
- A jednorożec to jest lama z wafelkiem od lodów na czubku głowy!
- Co?
- Tak?
- Co tak?
- Czemu nie?
- Nie wiem?
- Czemu nie wiesz?
- Bo tak…
- A czemu nie?
- O co ci chodzi?
- Myślałem, że bawimy się w zabawę „mów byle co” ;D
- Hahahaha! – zaczęłam się śmiać razem z nim xD
  Kontynuowaliśmy zakupy. W końcu weszliśmy do H&M.
- Spodenki już mam. Teraz bluzka ;D
- Jezu! Znowu będziesz dwie godziny za jedną koszulką latać?
- Nie… sama nie ;D Ty mi pomożesz ;D
- Dajesz! – ja i Robert szukaliśmy bluzki ;D
   Kiedy Robertowi się znudziło to szukanie, stwierdził, że ponownie zrobi przypał xD Sięgnął po jakieś spodnie w rozmiarze XXL ;D
- Patrz Kamila! Idealnie będą pasować do mojego traktora firmy „HAKUNACZOPFIATA”!
- Jakiego traktora?
- Nie pamiętasz? Dostaliśmy go na prezent ślubny od Zbycha i Wacława!
- Aaaa! Ten traktor! Myślałam, że chodzi ci o ten… no wiesz… Duży xD
- Hahahahha! – nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać, a ludzie patrzyli na nas, jak ja skończonych idiotów xD
   W końcu kupiliśmy wszystko. Prawie…
- Ej! A mój fullcap? – powiedział Lewy.
- To chodź! Może zdążymy przed Kubą i Łukaszem ;)
- Jeej ^.^
   Robert wybierał fullcap’a.
- Ten za duży, ten za mały, ten za brzydki, ten zakanciasty, ten za… nielewandowski xD O! Ten jest spoko!
- Rzeczywiście fajny :) – przyznałam.
   Robert chciał przymierzyć czapkę. Podszedł do lustra i…
- Aaaa! Mysz! Mysz! Pomocy!!! – piszczał, jak dziewczynka xD
- Lewy?
- Weź ją! Weź! – bił się po głowie.
- Lewy? – powtórzyłam się.
- Nie teraz! Mam gryzonia na głowie! Gryzoń na zacnej bani!
- To metka debilu! – krzyknęłam.
   Zamilkł xD
- Pfff… Wiedziałem od razu! Chciałem zobaczyć tylko, czy… czy… czy te lustra są gryzonioodporne xD
- Debil ;D
- Idziemy? – spytał.
- Pewkaa xD
  Tak też zrobiliśmy. Akurat tak się złożyło, że Kuba i Łukasz już na nas czekali.
--------------------------------
Hej <3 Dawno mnie tu nie było ;( Ale już jestem! :) Postaram się nadrobić straty :) Jeśli pod tym postem będą co najmniej 3 komentarze dodam dziś jeszcze jeden rozdział :) 

KOMENTUJCIE I ROZPOWSZECHNIAJCIE! <3 

niedziela, 23 czerwca 2013

WAŻNE!

KOCHANI! Ostatnio nie mam czasu... Wiecie - robi się coraz cieplej i zaczynają się te wypady z przyjaciółmi ;) Dlatego też kolejne rozdziały będę dodawać dopiero w wakacje! Przepraszam, ale muszę to zrobić ;c Pozdrawiam Was <3

piątek, 21 czerwca 2013

6. "TO DOBRZE, ŻE DO NICZEGO NIE DOSZŁO!"

- Na ziemniaki! xD
   Po tych słowach wypowiedzianych przez Lewandowskiego, wybuchliśmy śmiechem ;D Chłopaki popłakali się ze śmiechu! Kiedy Robert męczył biedne dzieci, niespodziewanie wróciła nauczycielka z łopatą :D
- A kim pan jest? Co pan tu robi? – zdziwiła się.
- Bo wie pani… ja… ten… tego… Nie wyłączyłem żelazka! – szybko wybiegł z sali ;D
- Hahahaha! – zaśmialiśmy się, kiedy Bobek dołączył do nas xD
- Wygraaałeeeem! – zaśmiał mi się  w twarz.
- O-oł… - powiedziałam -,-
  Pierwszy raz przegrałam zakład z Lewandowskim! Zawsze to ja wygrywałam… Zawsze to znaczy przez ten ostatni miesiąc xD
- Oj weź Lewy… Raz mi daruj – uśmiechnęłam się.
- Nie ma takiej opcji! Pierwszy raz wygrałem z tobą! Oł je! Lewy wygrał! Kamila przegrała! – tańczył z radości.
- Hahaha! – zaśmiali się wszyscy.
   Opuściliśmy przedszkole. Chodziliśmy sobie po mieście. Nagle Lewemu się cos przypomniało.
- Zaraz! Miałem ci wymyślać karę Kamilko! – zaśmiał się.
- Już myślałam, że zapomniałeś! – powiedziałam, a oni zaczęli się śmiać.
- No chyba nie! A najlepsze jest to, że już wiem, co musisz zrobić! – zaśmiał się złowieszczo.
- No słucham…
- Musisz… - popatrzył na mnie diabelskim wzrokiem.
- Muszę…
- Musisz…
- Lewandowski! – powiedział Kuba, który wraz z resztą był bardzo ciekaw mojej kary -,-
- Musisz pocałować Reusa! – wykrzyczał.
- Co?! – obydwoje (ja i Marco) popatrzeliśmy na niego, jak na idiotę…
- No nie udawajcie… widać, że się kochacie – powiedział, a tamta dwójka potaknęła.
- Wcale nie! – powiedziałam.
- No właśnie! – poparł mnie Marco.
- Wcale tak! – powiedzieli na raz.
- Buzi –buzi, albo idziesz do kościoła księdza miotłą walnąć! – powiedział Lewandowski myśląc, ze zostanie zagłuszony xD
- Co? – ja.
- Do kościoła? – Łukasz.
- Jakiego księdza? – Marco.
- Miotłą? – Kuba.
- To co słyszeliście! Więc jak Kamilko? – znów ten jego złowieszczy uśmiech -,-
- Nienawidzę cię – powiedziałam wystawiając mu język.
- Też cie kocham! – przytulił mnie.
- Dajesz! To jeden niewinny całus! – powiedział Łukasz.
- Odważysz się! Zamkniemy oczy! – powiedział mój kochany Kubuś!
- Bo pójdziesz to księdza! – pogroził Lewy.
- Głupki z was! – powiedziałam.
   Musze to zrobić… Popatrzyłam na tą trójkę, która się szczerzyła, jak już nie powiem kto… Potem spojrzałam na Marco. Na jego twarzy widniał uśmiech ;) Podeszłam do niego. Tak – bałam się. Podeszłam do niego. Spojrzałam do góry na jego twarz. Następnie do tyłu, na te uchachane mordy -,- Znów w przód. Marco się lekko uśmiechnął. Serce waliło mi jak szalone… Raz. Dwa. Trzy…
- O! To tu się skryliście! – powiedziała Agata.
- Nie teraz! Idź sobie żono! – „odgonił” ją Kuba ;D
- Hej ciociu – przytuliłam ją.
   Uffff… Uratowała mnie! Yes! <3
- No hej słonko – uśmiechnęła się.
- A miało być tak pięknie! – przytupnął Robert.
- Wcale nie! – powiedziałam.
- Dobra… Nie chce wiedzieć, co miało się stać – zaśmiała się Agata – ale z tobą, Kubusiu pogadam w domu! Chciałeś mnie wygonić!
- Jaaa? Nieee! A gdzie Oliwka? – spytał.
  Agata wszystko wyjaśniała. Ja udawałam, że słucham, ale zerknęłam na SMUTNĄ twarz Marco. Co się stało? Czemu on posmutniał? W 100 % wolę, gdy się uśmiecha!
- Wiecie, co? Przypomniałem sobie, że muszę się z Mario spotkać – zarzucił i poszedł.
- Pa – powiedzieli.
   Ja nie powiedziałam nic. Mój wzrok zniżył się nieco i patrzyłam na ziemię… Smutno ;(
- Wiecie co? Ja też pójdę do domu… Jakoś mnie głowa rozbolała – skłamałam.
- Okej – powiedziała Agata – My jeszcze pójdziemy po Oliwkę i wstąpimy do sklepu :)
- Jasne – uśmiechnęłam się sztywno i ruszyłam do domu.
   Przed oczami miałam smutną twarz Marco ;( Zmieniłam się… Wcześniej inni mnie  w ogóle nie obchodzili… Dużo się tu nauczyłam. Przestałam być egoistką. Jeszcze na nikim mi tak nie zależało, jak na Marco. Martwię się o niego. Mam nadzieję, że nie wziął tego niedoszłego karnego pocałunku do serca… Jeszcze mógłby się na mnie obrazić! My jesteśmy tylko przyjaciółmi… NIESTETY! ;( Podoba mi się… Nic na to nie poradzę! Wiem, że on mnie nie kocha, tylko lubi, jak przyjaciółkę. Pomimo to, robię sobie tą cholerną nadzieję, że będziemy razem! Ta! Chyba w moich najpiękniejszych snach! Zresztą to nawet niemożliwe! Między nami jest siedem lat różnicy -,- Szkoda ;( Idąc do domu, postanowiłam sobie, że będę starała się być, jak najlepszą przyjaciółką… T Y L K O przyjaciółką.
     Kiedy doszłam do domu od razu pognałam do swojego pokoju i cały tusz został na mojej poduszce… Po upływie jednej godziny zrobiłam sobie przerwę w płakaniu… Czemu? Dostałam sms’a.
*HEJ ;) JAK TAM ŻYJESZ?*
     Uśmiechnęłam się przez łzy. Czemu? To od Marco :)
*JA? LEPIEJ TY MÓW, CZEMU TAKI SMUTNY BYŁEŚ? ;(*
      Po chwili dostałam odpowiedź:
*NIC WAŻNEGO… A CO DO TEGO POCAŁUNKU TO *brak części wiadomości**
       No fuck! „brak części wiadomości”!!! Serio?! Co on chciał powiedzieć?!
*TO DOBRZE, ŻE DO NIEGO NIE DOSZŁO!* - dokończyłam wiadomość od Marco.

*MARCO REUS*

*TO DOBRZE, ŻE DO NIEGO NIE DOSZŁO!* - dostałem wiadomość od Kamili.
- Nie! Wręcz przeciwnie! Nic nie rozumiesz! Kocham Cię!!!
- Mówiłeś coś słoneczko? – spytała Caro, która weszła do pokoju.
- Nie ;) Skąd kochanie : )
- Ale ja coś słyszałam – powiedziała.
- Rozmawiałem z Mario… Mówiłem mu, jak bardzo kocham moją księżniczkę – zaczęliśmy się całować.
--------------------------
Hej ;3 trochę zamieszania zrobiłam, ale akcja się rozkręca ;) Ale upał! Jeszcze przez mojego kochanego chłopaka musiałam dwa razy tyle do domu wracać! ;D <3

KOMENTUJCIE ;3

czwartek, 20 czerwca 2013

5. "NA ZIEMNIAKI!"

Kiedy Marco wyszedł, Agata chciała wszystko wiedzieć ;)
- Opowiadaj! Albo nie! Chodź do kuchni! Zrobię herbatę i pogadamy! – ciągnąc mnie za rękę cieszyła się, jak głupia.
- Ale o co ci chodzi? – uśmiechnęłam. Się.
- O Marco!
- Ale ja nie wiem po co to całe zamieszanie…
- Jak to po co? Zakochałaś się! – uśmiechnęła się.
   Nie wiem czemu, ale nie zaprzeczałam… W sumie to wiem… Podoba mi się Marco <3 No, ale to tylko znajomy… Agata zrobiła herbatę. Usiadłyśmy przy stole i popijając płyn rozmawiałyśmy.
- Opowiadaj – rozkazała uśmiechnięta Agata.
- (…) Lubię go – uśmiechnęłam się, kiedy skończyłam opowiadać.
- Łiiii! Zakochałaś się! – cieszyła się Aga.
- Ciociu… A tam zaraz zakochała. Podoba mi się. Nie znam go na tyle długo, żeby się w nim zakochać – powiedziałam.
- Ja tam mogę już przepowiedzieć, że będziecie razem – uśm3eichnęła się.
- To nawet nie byłoby realne! Ja będę w Dortmundzie tylko dwa miesiące – powiedziałam smutno.
   Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę ;(
- A no właśnie… - Agata napiła się herbaty – rozmawiałam z twoją mamą wczoraj.
- I co tam?
- Wpadłyśmy na pewien pomysł, ale ty musisz się oczywiście zgodzić – powiedziała.
- Słucham.
- Czy chciałabyś po zakończeniu wakacji chodzić do szkoły w Dortmundzie? – spytała.
  A pomyśleć, że kilka dni temu chciałam stąd wyjechać! Chcę tu zostać. Podoba mi się tu. A po za tym, to ciekawa jestem, czy Marco będzie dla mnie kimś więcej niż kolegą bądź znajomym.
- Taaak! – ucieszyłam się.
- Świetnie! – Agata mnie przytuliła.
- Dziękuję ciociu – powiedziałam.
- Daj spokój skarbie. A teraz zmykaj do łóżka! – powiedziała z uśmiechem.
- Dobranoc – uśmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju.
   Umyłam się, wskoczyłam w piżamkę i położyłam się. Strasznie długo nie mogłam zasnąć… Kiedy już zamknęłam oczy, dostałam sms’a. Sięgnęłam po telefon, aby przeczytać wiadomość. Nieznany numer. Otworzyłam.
* „MIŁYCH SNÓW :) MARCO”
    Ucieszyłam się, ale… skąd on ma mój numer? Kuba… Tak! To na pewno jego sprawka. Kiedy Marco wyszedł, Kuba poszedł za nim, żeby go rzekomo odprowadzić… No dobra! Jestem mu za to wdzięczna <3
* „DZIĘKUJĘ I NAWZAJEM ;)”
    Teraz jeszcze bardziej nie mogłam spać! -,- No cóż… Jednak jakoś trzeba było spróbować.

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*

  Minął już miesiąc odkąd zamieszkałam w Dortmundzie. Przez ten czas zaprzyjaźniłam się z Marco. Nie uwierzycie, ale z Kubą też o.O Nawet przywykłam, że zwykle chodzi z nami na przypały! Z nami to: ja, Marco, Łukasz Piszczek, Robert Lewandowski i on ;) To moi przyjaciele. Prawdziwi przyjaciele <3
   Dziś 30 czerwiec. Gorąco! Agata i Oliwka poszły do Ewy i Sary. Ja zostałam sama, bo Kuba gdzieś wsiąknął. Piłkarze mają wolne. Kolejka się skończyła, czy coś tam. Nie interesuję się piłką nożną…
   Właśnie robiłam sobie śniadanie. Dostałam sms’a. Od? Marco : )
* „HEJ ;* JA I CHŁOPAKI IDZIEMY NA MIASTO. CHCESZ PÓJŚĆ Z NAMI?”
    Chyba każdy może się domyślić, że o tym marzyłam ;D
* „BARDZO CHĘTNIE ;)”
    Po chwili dostałam kolejną wiadomość.
* „ŚWIETNIE :) ZA POŁ GODZINY TAM, GDZIE ZAWSZE ;p”
     „Tam, gdzie zawsze”? – pomyślałam.
- Parking obok spożywczaka! – powiedziałam na głos ;D
  Na szczęście nikogo nie było w domu :D Zaczęłam się już szykować. Ubrałam się, umalowałam i uczesałam. Biegiem ruszyłam stronę miejsca spotkania. I tak byłam spóźniona -,-
- No wreszcie! – powiedział Kuba.
- Nie narzekaj! Zawsze mogłam szykować się dłużej ;D
  Jak już mówiłam – przywykłam do tego, że mój „wujek” chodzi z nami na miasto. Nawet śmieszniej z nim jest xD Nie zachowujemy się, jak rodzina, ale jak najlepsi przyjaciele <3 Zarówno na mieście, jak i w domu.
- To co robimy? – spytał Łukasz.
- Idziemy do przedszkola! – powiedział Lewy, a my popatrzyliśmy na niego, jak na skończonego idiotę xD
- A co Lewusku? Za tęskniłeś za czasami, które miały miejsce przez całe twoje nauczanie? – spytał Marco, a my zaczęliśmy się śmiać ;D
- Ha-ha i jeszcze raz Ha! – Lewandowski zaśmiał się mu w twarz xD – chcę zrobić przypał!
- A to ja się pod tym podpisuję! – powiedział Kuba.
- I ja! – dołączył do niego Łukasz.
- Jak można zrobić przypał w przedszkolu? – zdziwiłam się.
- Właśnie! – dołączył do mnie Marco.
- Jak pójdziemy do przedszkola to zobaczycie!
- Spoko – powiedziałam.
- To do którego? – spytał Kuba.
- Do burego! Do tego tak jakby letniego – powiedział Robert.
- Aaaa! Wiem. Ale do tego prowadzą dwie drogi – powiedział Łukasz.
- Pójdziemy parkiem, koło kalwarii, koło bloków i już!
- A czemu tak po chińsku? – spytał Marco.
- Bo nie po polsku! – zaśmiał się Lewy i ruszyliśmy w drogę.

*W PRZEDSZKOLU*


Jakimś cudem udało nam się tam wtargnąć xD Schowaliśmy się za ścianą i ustalaliśmy, co po kolei zrobimy.
- Jak chcesz to zrobić? – spytałam Lewandowskiego.
- Patrz i się ucz bejbee! – powiedział Robert wyjmując telefon.
   Spisał z jakiejś kartki numer. My uważnie patrzyliśmy, co on robi spoglądając na siebie co chwila. Zadzwonił pod wykręcony numer.
- Halo? Z kim mam przyjemność rozmawiać? Aha… Bardzo mi miło pani Genowefo ;D Ja jestem dyrektorem przedszkola. Naprawdę? POWIEDZIAŁAM dyrektorem? Ach… To z zapracowania! Więc jestem DYREKTORKĄ przedszkola…
   Lewy kończył, a my się śmialiśmy tak bardzo, że aż się tarzaliśmy po podłodze xD
- (…) Tak więc proszę zostawić dzieci i przyjść do sklepu ogrodniczego po… ŁOPATĘ! xD Dowidzenia! – rozłączył się ;D
- Hahahaha! – wybuchliśmy śmiechem :D
- Łopata? – spytał Kuba.
- No po taczki by, przecież nie przyszła! – zaśmiał się Lewy ;)
  Po chwili nauczycielka wyszła, a do akcji wkroczył Lewandowski.
- Co ty czynisz? – spytał Łukasz.
- Zawsze chciałem zostać nauczycielem – Robert oprawił swój niewidzialny krawat xD
- I co w związku z tym?- spytał Marco.
- To, że profesor Lewandowski idzie nauczać! – powiedział.
- No chyba głupoty! – zaśmialiśmy się ;D
- Nie odważysz się – uśmiechnęłam się.
- A zakład? – spytał.
- Dobra! – zgodziłam się.
- Karę wymyślę potem! – powiedział.
- Ty wymyślisz? Chyba raczej ja! ;D
- Nie e ! Patrz!
  Lewy wszedł do Sali, a my zza ściany patrzyliśmy i słuchaliśmy, co tez on czyni.
- Dzień dobry dzieci! – powiedział.
- Dzieeeeń doooobry! – odpowiedziały chórem.
- Jestem nowym nauczycielem na pięć minut – powiedział xD – wyciągamy karteczki.
- Proszę pana? Czy to kartkówka? – spytał jakiś chłopiec.
- Tak, ale nietrudna. Poradzicie sobie – uśmiechnął się Robert.
- A czy ten test będzie na ocenę? – spytała dziewczynka.
- Nie! Na ziemniaki! xD
---------------------------------
Hej ;3 Dziś trochę śmieszniej ;D To dlatego, że mam dobry humor! <3 Poprawiłam wszystkie przedmioty, a na dodatek świetnie się bawię w gronie moich przyjaciół ;3 Przepraszam, że długo nie dodawałam ;( 

KOMENTUJCIE <333

poniedziałek, 17 czerwca 2013

4. "PRAWDZIWA MIŁOŚĆ PRZYJDZIE SAMA"

*KOLEJNY DZIEŃ*


Za kilka minut 15:00, co oznacza, że zaraz będzie tu Marco. Szczerze to dzięki niemu mam chęć zostać tu dłużej. Tak wiem, nie znam go ;( Ale dziś się to zmieni! Wygląda na fajnego gościa ;)
- Kamila! Ktoś do ciebie! – powiedziała zdziwiona ciocia.
- Idę! – pędzikiem zeszłam na dół.
- Hej – uśmiechnął się Marco.
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Możemy iść? – spytał.
- Tak ;)
- Tylko nie szaleć mi tam, gdzie kolwiek idziecie… - Agata pogroziła palcem.
- Dobrze ciociu – uśmiechnęłam się i wyszliśmy.
- Gdzie idziemy? – spytałam.
- Do mojego ukochanego miejsca w Dortmundzie. Zawsze tam chodzę, kiedy mam doła lub nie potrafię dokonać decyzji… Myślę, że ci się spodoba – uśmiechnął się.
- No spoko, a konkretniej?
- Zobaczysz! ;)
  Przeszliśmy kawałek rozmawiając.
- Opowiesz mi coś o sobie? – spytał.
- Okej… Więc.. Urodziłam się w Polsce i tam zresztą się wychowałam do 15 roku życia. Kiedy miałam 10 lat, mama rozwiodła się z tatą i przeprowadziłyśmy się z Warszawy, gdzie mieszkałyśmy z tatą – Kacprem. Przeprowadziłyśmy się do Łodzi. Przywykłam do tamtego miejsca. Miałam tam przyjaciółkę. Zawsze mogłam się jej zwierzyć. Nigdy się na niej nie zawiodłam. W końcu pewnego dnia, kiedy miałam 15 lat; mamie coś strzeliło do głowy i postanowiła, że wyprowadzimy się do Sydney w Australii. Wściekła to ja na nią byłam! Rozdzieliła mnie z najlepsze przyjaciółką – Kają… W Australii nic nie było takie samo… Jedyne, co mi się tam spodobało to, to że słońce praktycznie świeci cały czas… Niby jakieś dwie dziewczyny stały się moimi przyjaciółkami, ale to jednak nie to samo, co Kaja. Brakowało i brakuje mi taty… Mama się stara, ale nigdy nie wybaczę jej tego, że chciała mnie z tatą rozdzielić… - Kiedy spojrzałam na Marco zobaczyła z jakim przejęciem na mnie patrzy i słucha.
- Zaciekawiłem się – uśmiechnął się – musiałaś kończyć? Kocham, gdy mówisz <3
- Jeszcze nikt nigdy mnie nie wysłuchał tak, jak ty – przyznałam.
- Jak to?
- Zawsze moje zdanie miało gówno warte znaczenie… Nikogo nie obchodziło... To wkurzające, bo nie mogłam nikomu przedstawić moich przeżyć, lub czego innego oprócz Kai. Mama niby mnie słuchała, a myślami była Bóg wie gdzie… Tata – tak, on też lubił, gdy mu coś opowiadałam – popatrzyłam  w dal z uśmiechem przypominając sobie czasy, kiedy chodziłam na spacery z tatą opowiadając moje zmyślone historyjki… Brakowało mi tego.
- Kamila! – Marco jeździł mi ręką przed oczami.
- Hm?
- Odpłynęłaś – uśmiechnął się.
- Przepraszam… Tak strasznie mi brakuje taty… Mam wrażenie, że o mnie zapomniał. Że tylko ja o nim myślę… Czasami czuję się tak, jakby on nie istniał… Po prostu nie żył. Nigdy go przy mnie nie ma… Przepraszam… Zamulam – powiedziałam.
- Wcale nie. Tak pięknie wyglądasz, kiedy opowiadasz <3
- Przestań ;D A ty? Powiedz mi coś o sobie – powiedziałam.
- Dzieciństwo miałem normalne… Teraz wszystko się schrzaniło… Rodzice mnie dobijają. Razem z siostrami niby na żarty, śmieją się, że piłkarzem – zakonnikiem zostanę, bo sobie porządnej dziewczyny nie mogę znaleźć. Oni niby nie chcą mnie obrazić, ale na dłuższą metę to staje się wkurzające… Według mnie, nie ma sensu szukać na siłę drugiej połówki, bo…
- Prawdziwa miłość przyjdzie sama – przerwałam mu.
- Tak! Właśnie… Ja nie rozumiem takich ludzi, którzy na siłę szukają sobie partnera, bądź partnerki… Drugą osobę trzeba naprawdę kochać, a nie być z nią tylko na żarty… - mówił patrząc na mnie.
- Całkowicie cię rozumiem… Moim przyjaciółkom z Australii zawsze prawiłam takie kazania!
- Widzisz? Łączy nas coraz więcej – uśmiechnął się – zaraz… Jesteś Belieber? – spytał patrząc na moją rękę, na której widniała fioletowa wstążka.
- Tak… Jeśli masz coś przeciwko, to mów. Hejtuj mnie śmiało… Ja jednak uważam, że Justin jest utalentowany i jestem dumna, że osiągnął tyle w tak młodym wieku. Oczywiście możesz się nie zgadzać z moim zdaniem, ale ja tak właśnie uważam. Jus jest wspaniałym piosenkarzem i nie wstydzę się tego, że jestem jego fanką… Oczywiste, e na mojej drodze pojawiają się tacy ludzie, którzy mnie a to nienawidzą, ale taka już jestem – zawsze stawiam na swoim ;)
- Ale ja uważam zupełnie tak, jak ty. Nawet powiem ci więcej. Też jestem Belieber – podwinął rękaw do góry i zobaczyłam fioletową wstążkę na jego nadgarstku <3
- Naprawdę? – byłam pod wrażeniem.
- Tak. Widzisz? Mamy te same poglądy! – zaśmiał się ;D
- Nasza historia robi się coraz ciekawsza! – zaśmialiśmy się.
  Rozmawialiśmy jeszcze długo. Poznaliśmy się bardzo dobrze. Nie myliłam się, co do Marco. Jest nie tyle fajnym, co zarąbistym gościem! Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Ładnie tam <3 Kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Nagle Marco spojrzał mi tym powalającym błękitem w oczy.
- Jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się tak fajnie, jak z tobą – przyznał.
- Miło ;D Wzajemnie.
- Mówię serio… Rozmawiając z tobą czuje zrozumienie. Jesteś wyjątkowa – powiedział.
- Cieszę się – uśmiechnęłam się.
- Proszę – nie przestawaj się uśmiechać. Kocham te twoje dołeczki *.*
- Nie patrz na nie! Nienawidzę ich… - zakryłam usta.
- Nie bredź! Śliczne są – powiedział.
- Ta… Moją twarz zostawmy w spokoju! Gdzie idziemy?
- Na lody?
- Spoko ;)
  Poszliśmy na lody. Jak się okazało – obydwoje lubimy truskawkowe! Strasznie sługo się zasiedzieliśmy… Przy nim czas upływa jakoś tak nieodczuwalnie szybko!
- O rzesz w mordę! 21:08! – skapnęłam się.
- Ooł! Kuba mnie zabije!
- Muszę wracać!
- Coś ty! Sama nie pójdziesz! Odprowadzę cię – powiedział.
- Jak wolisz – powiedziałam głaszcząc się po ramieniu (ta noc była chłodna)
- Proszę – Marco zdjął swoją bluzę i założył ja mi <3
- Nie… Będzie ci zimno – powiedziałam.
- Lepiej, żebym zmarzł ja, niż taka ślicznotka, jak ty <3
  Uśmiechnęłam się. Marco Reus odprowadził mnie do domu.
- Jesteśmy! – oznajmiłam.
- Najwyższa pora! Marco! Nie wiesz, ze Kamila nie jest jeszcze pełnoletnia?! – naskoczył na niego Kuba.
- Uspokój się! – powiedziała Agata.
- Co „uspokój się”?! A jakby się jej coś stało?!
- Kuba… Marco jest dorosły i odpowiedzialny! Przecież go znasz! Nie powinieneś tak wybuchać…
- Dzięki Aga – powiedział Marco.
- Nie ma za co – uśmiechnęła się blondynka.
- To ja będę leciał – powiedział Marco.
- Dziękuję – chciałam oddać mu bluzę.
- Nie. Zatrzymaj ją – uśmiechnął się po czym wyszedł.
------------------------------------
Sieemka! <3 Chcę Wam pokazać bluzę Marco ;) Wyglądała tak: Dzisiejszy rozdział zawiera wzmiankę o Justinie Bieberze. Nie hejtować! I, żeby nie było - nie obrażałam ludzi, którzy nie lubią Biebera ;) Pozdrawiam Kochani <3
  

KOMENTUJCIE! ;3

niedziela, 16 czerwca 2013

3. "TAKIE LUBISZ!"

*RANO*

U nas w Australii rok szklony kończy się wcześniej niż w Niemczech. No, ale na jedno wychodzi, bo też zaczyna się wcześniej -,- Dziś jest 20 maj. Zeszłam na śniadanie.
- Cześć – powiedziałam.
- Cześć – uśmiechnęli się.
  Oliwka jeszcze spała.
- Kamila idziesz dziś ze mną na trening? – spytał Kuba.
  Nie chce mi się tam z nim iść… W ogóle to mnie piłka nożna nie interesuje… „Dla mamy” – pomyślałam.
- Będę zachwycona – znów ten mój sztuczny uśmiech -,-
- Cieszę się ;)
   Nie wiem, jak mam mówić do Kuby… Nie będę raczej mówić do niego „wujek”, bo jest tylko 11 lat starszy ode mnie… Agata zresztą też, no ale to jednak siostra mojej mamy.
    Po śniadaniu byłam zmuszona pójść na ten trening -,- iPhone w rękę i mogę iść! ;D Mam nadzieję, że w tej ruderze (stadionie BVB) będzie łączyło Wi - fi! Jak nie to, co ja zrobię?! Umrę! Przez całą drogę do Signal Iduna Park, czy jak to się tam mówi, Kuba paplał, że strasznie się cieszy… Ja tylko potakiwałam wlampiając się w ekranik telefonu.
       Kiedy dotarliśmy na stadion, Kuba mnie przedstawił.
- Siemka! To jest siostrzenicy Agi – Kamila – powiedział.
- Hejka Kamila! – powiedzieli wszyscy.
- Hej… - powiedziałam obczajając facebooka :D
         Tak właśnie – nie interesowała mnie banda napalonych piłkarzy -,- Powtórzę się – piłka nożna mnie w ogóle nie interesuje… Kiedy „wujek Kuba” się przebrał poszłam na trybuny. Oni tam biegali, grali i tak w przeważającej części to się wydurniali… Ja tam nawet na nich nie patrzyłam. Co robilam? Cały czas ogarniałam jakieś internetowe stronki ;D No i pisałam tez z Lachlanem xD Czyli jednym słowem w ogóle nie patrzyłam na ich trening ;D

*NA BOISKU*

- Niezła ta Kamila – powiedział Mario do Marco, ale ja to usłyszałem ;D
- No przyznam – ładna jest – odpowiedział Marco.
- Ymhym… Jak ty mówisz, że laska jest „ładna” to znaczy, że ci się na maxa podoba! – powiedział Mario.
- Chłopaki – zwróciłem się do nich.
- Co chcesz łajzo? – zaśmiali się.
- Weźcie no! Obiecaliście, że nie będziecie tak na mnie mówić! To, że przez przypadek „z buta wjeżdżam” w sklepie mi się nie udało nic nie znaczy!
- Taaa! Chciałeś kopnąć drzwi, a co kopnąłeś? Ekspedientkę! xD
- A że niby ty nic w życiu nie zrąbałeś!
- Nie zaprzeczam xD
- Noo! I zrąbiesz jeszcze więcej! W każdym bądź razie nie poruszajcie lepiej tematu Kamili…
- Uuu xD Wujcio Kubuś się troszczy! – śmiał się Lewy, który do nas dołączył -,-
- Nie mów tak panienko! Ona na mnie nawet wujek nie mówi! Ona to w ogóle się do mnie nie zwraca…
- A czemu mamy nie poruszać jej tematu? – spytał Marco.
- Bo ona na was ani razu nie spojrzała! Ma was głęboko!
- A zakład, że zwróci na mnie uwagę? – spytał Marco.
- Spoko!
- Spoko!
   Ja, Mario i Lewy patrzyliśmy, co też Reus czyni. Wziął piłkę i spojrzał czy Klopp nie patrzy.
- Co ty czynisz? – spytał Lewy.
- Akysz! – powiedział Marco.
   Patrzymy na niego z coraz większym zainteresowaniem. Nagle Marco rzucił piłką prosto w Kamilę siedzącą na trybunach! ;D
- Debilu! Pobrudziłeś mi nową bluzkę! Patrz gdzie kopiesz idioto patentowany! Z zezem to ja bym ci radziła ci iść do okulisty! – wydzierała się na niego ;D
- Hahahaha! – zaczęliśmy się śmiać xD
- No Marco! Chwała ci! Oderwałeś ją od telefonu! ;D
- Dżizys! Jeszcze nikt mnie tak nie obraził w ciągu jednej wypowiedzi xD
- A nie mówiłem… Ona taka jest ;D
- Mmm… Pyskata – takie lubisz, prawda Marcusiu? – śmiał się Mario ze swojego „zdruzgotanego” przyjaciela xD
- Stul dziób kretynie! – Marco śmiejąc się uderzył go kolejną piłką xD

*PO TRNINGU*


Kuba kazał mi na siebie czekać pod stadionem -,- Już ja się krócej przebieram! Kiedy tak czekałam podszedł do mnie jakiś gościu…
- Hej – powiedział.
- Yyyy… znamy się?
- Nie… Ale to ja uderzyłem cię piłką. Przepraszam.
- Nie no – spoko – uśmiechnęłam się.
   Tak normalnie to bym się na niego wydarła, ale ładny to on jest ;)
- Mam straszne wyrzuty sumienia… Szkoda, żeby ta bluzka się zmarnowała. Tak ładnie się na pani prezentuje – uśmiechnął się.
- Kamila – przedstawiłam się.
- Miło mi. Marco ;)
- Długo już grasz w piłkę? – spytałam, ale mnie to totalnie nie interesowało xD
- No długawo ;D Słuchaj.. Kamila J Może chciałabyś gdzieś wyskoczyć jutro? Poznalibyśmy się bliżej?
- Czemu nie ;)
- Będę w domu Kuby o 15 – uśmiechnął się.
- Spoko ;)
- Kamila! Jedziemy? – spytał Błaszczykowski.
- Tak wujku ;) – powiedziałam patrząc na Marco.
- No to chodź – powiedział.
- Pa – powiedział do mnie Marco.
- Pa- odpowiedział Kuba.
- To nie do ciebie… - powiedział Marco xD
- Jak nie do mnie?! Jak śmiesz nie powiedzieć mi „PA”? ;D
- Nie wydurniaj się xD
   Weszliśmy do samochodu.
- Kamila?
- Tak?
- Tak w zasadzie to mów do mnie Kuba… Nie ma sensu. Jesteś prawie dorosła, a ja jestem niewiele starszy – uśmiechnął się.
- Dobrze, Kuba ;)
- Jak się podobało?
- Co? Aaa! Trening. Fajny był. Dobrze gracie – zmyślałam xD
- Dziękuję. Jeśli chcesz to jutro możesz ze mną pójść.
- Pójdę! – pomyślałam o Marco.
- No to jesteśmy umówieni ;D
- Tak :D
   Kuba coś gadał… Ja cały czas przed oczami miałam uśmiech i oczy Marco <3 Wiem, że go w ogóle nie znam, ale przystojny jest ;3 Wróciliśmy do domu. Porozmawiałam z Agatą i pobawiłam się z Oliwką, bo mnie strasznie prosiła… Dzieci męczą! Padnięta bez trudu zasnęłam.
---------------------------------------
Sieem <3 Więc już trzeci rozdział :D Pomóżcie mi proszę! Wiecie w czym :) Mówcie o moim nowym blogu innym ;3 Z góry dziękuję ;*

NIE WIEM, CZY CZY TASZ DLATEGO KOMENTUJ!!! :)

sobota, 15 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 2 "MOŻEMY TO ZMIENIĆ"

Poszłam do pokoju. Jutro sobota. Muszę uniknąć rozmowy z mamą… Mam plan. Zwinę się z domu wcześnie rano. Znając życie będzie chciała ze mną porozmawiać tak gdzieś około 7:00, bo o 8:00 zwykle chodzi do pracy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

*RANO*

Niestety z moich planów nici… Zaspałam. Z początku się cieszyłam, bo myślałam, że skoro zaspałam rozmowa z mamą zostanie przeniesiona z powodu jej nieobecności. Myliłam się… Mama wzięła wolne -,-
- Kamila! Śniadanie! – zawołała.
   Ubrałam się w to i zeszłam na dół. Z lekkim spóźnieniem oczywiście ;D Mama podała mi śniadanie i usiadła naprzeciwko. Bałam się!
- Kamilo – zaczęła ciężko.
- Mamo.
- Kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej – powiedziała.
- Zawsze tak zaczynasz, ale doceniam twoje starania…
- … Dlatego też pytam cię – czy chcesz pojechać do cioci Agaty do Niemiec?
   Spojrzałam na nią. Byłam pod wrażeniem, ze dała mi wybór. Z jednej strony strasznie chciałam pojechać do cioci Agaty, ale pod drugim nie… Jakim?
- Mam mieszkać z Kubą? Ha! Nie… - nienawidziłam go -,-
- Kuba jest fajny!
- Zależy dla kogo!
- Nie znasz go na tyle, żeby go oceniać! Ja znam go długo i z czystym sercem mogę powiedzieć, że lepszego człowieka nie znam!
- Daj spokój! Nie jadę i już!
- No, a Agata i Oliwka?! Nie chcesz się z nimi spotkać?!
- Chcę i to bardzo, ale jak sobie pomyślę, że tam jest też Kuba, to mi się odechciewa…
- Wredna jesteś… Kuba nie jest taki, jak go sobie wyobrażasz! A Agata bardzo się ucieszyła i narobiła sobie wielkiej nadziei! Jak dziś rano z nią rozmawiałam, to miała już ułożone w głowie te całe dwa miesiące! Zaplanowała wszystko!
- Aha.. Czyli, że wy tak sobie układałyście między sobą mój pobyt tam nie pytając o to mnie? No wspaniale!
- Kamila! Swoje humorki schowaj do kieszeni! Agata chce dobrze. Tak jak ja. Chcemy, żebyś odpoczęła po tym wszystkim…
- Po dwóch latach przejrzałaś na oczy?! Mamo! Ja nie mam pięciu lat, żeby zgadzać się na wszystko, co powiesz i postanowisz! Żałuję, że w ogóle zgodziłam się na ta cholerną przeprowadzkę do Sydney!
- Przecież masz tu przyjaciółki!
- Przyjaciółki?! Proszę cię! One nawet nie są moimi przyjaciółkami! W głowie mają tylko jedno, jak te wszystkie puste laski z mojej szkoły! Jestem po prostu inna! I to przez ciebie! Bo oczywiście nie mogłaś mi zapewnić życia w normalnej rodzinie z dwójką rodziców!
  Popatrzyła na mnie i wyszłam z kuchni. Poszłam do swojego pokoju. I znów to dwuznaczne uczucie! Z jednej strony cieszyłam się, że wreszcie odważyłam się to powiedzieć, a z drugiej miałam wyrzuty sumienia… To przecież moja mama, a ja tak pyskowałam! Postanowiłam, że pójdę się gdzieś przejść… Ze słuchawkami na uszach chodziłam sobie po parku. W Australii codziennie jest strasznie gorąco, więc tez codziennie roi się od ludzi w miejscach publicznych -,- Wiem już, co zrobić… Wróciłam do domu.
- Mamo – jesteś?
- Jestem – odezwała się z kuchni.
   Weszłam do kuchni. Mama robiła chyba ciasto…
- Mamo chcę ci powiedzieć, że…- zaczęłam.
- Wiem. Nie powinnam razem z Agatą ustalać twojego wyjazdu do Niemiec. Nie musisz tam jechać. Najlepiej to zapomnijmy o tej sprawie – uśmiechnęła się.
- Ale, ja właśnie chciałam ci powiedzieć, że chcę tam jechać – powiedziałam…
   To właśnie postanowiłam na tym spacerze… Stwierdziłam, że mama stara się jak tylko może, a mi wiecznie nic nie pasuje! Oczywiście nie chce mi się tam w ogóle jechać, ale zrobię to dla mamy. Nawet tego Kubę dla niej zniosę…
- Naprawdę?
- Tak – uśmiechnęłam się.
- To ja dzwonie do Agaty! – przytuliła mnie i szczęśliwa złapała za telefon.
   Kurde! No i co ja zrobiłam?! Dobra już wiem, jak to rozegram… Pojadę tam na około tydzień, ewentualnie dwa i po upływie tego czasu wlepię im, że strasznie tęsknie za domem… No i wrócę tu, co też wcale mi się nie podoba ;(
- (…) No pa! – odłożyła telefon.
- I jak?
- Córcia! Ale się cieszę! – z jej twarzy nie znikał uśmiech.
- Ja tez mamuś… - udawałam, że się cieszę.
- Samolot masz zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Za tydzień ;)
- Jeej ^.^ - omg -,-

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*


   Ymhym… To właśnie dziś wylatuję… A tak w zasadzie to już wyleciałam… Przelecieć pół świata tylko dlatego, żeby nie zrobić mamie przykrości… No, ale Niemcy zawsze bliżej Polski! W sumie to mogłabym się zwinąć i uciec do Polski, ale tego nie zrobię… Czemu? Nie wiem gdzie mieszka tata ;c
   Doleciałam -,- Na lotnisku przywitała mnie cała rodzinka Błaszczykowskich.
- Kamila! – powiedziała Agata – Ale urosłaś!
- Cześć ciociu ;)
- Hej Kamila – uśmiechnął się Kuba.
- Cześć…
- Kamila wiem, że nasz relacje nie są różowe… Ale nie musi tak być. Możemy to zmienić – powiedział.
  „Jakoś nie mam ochoty…” – pomyślałam. Myślę o mamię…
- Okej – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Cieszę się!
- Ale będzie fajnie! – powiedziała mała Oliwka.
- Hej Oliwka – uśmiechnęłam się do mojej siostry.
   Pojechaliśmy do ich domu. Urządzili dla mnie pokój :O Nawet mi się podoba ;) Wygląda tak:




Podziękowałam im oczywiście ;) Byłam zmęczona po podróży, więc poszłam spać.
-------------------------------------
Hej ;3 Dziś mam mieszane uczucia... Z jednej strony jestem bardzo happy, ponieważ Robert i Ania biorą ślub <3 Kocham tę parę ! ;3 A z drugiej skończyłam bloga ;( No, ale jednak to szczęście z powodu ich ślubu jest większe xD <333 Proszę Was - pomóżcie mi rozpowszechnić bloga! <3 Będę bardzo wdzięczna ;*

KOMENTUJCIE <3

piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 1 "MYŚLAŁAM, ŻE BĘDZIE GORZEJ"

*JOANNA KASPRZYCKA*

Postanowiłam porozmawiać z Kamilą. Jest 21:18. Zapukałam do jej pokoju. Niestety nikt mi nie otworzył.
- Kamilko… Proszę cię. Otwórz!
  Nie słyszałam odpowiedzi… Wzięłam zapasowy klucz i otworzyłam drzwi od pokoju córki. Nie ma jej! Na biurku leżała kartka:
„MAMUŚ NIE MARTW SIĘ. WRÓCĘ RANO. KOCHAM CIĘ. KAMILA”
- Kamilo Kasprzycka! Coś ty wymyśliła!? – mówiłam sama do siebie.
  Martwiłam się! Gdzie ona może być?! Próbowałam do niej dzwonić, ale nie odbiera!!!

*KAMILA KASPRZYCKA*


Musiałam gdzieś wyjść! Kiedy mama gadała przez telefon nie wiem z kim wyrwałam się z domu. Poszłam do swojej „przyjaciółki”. Czemu w cudzysłowiu? Nie jest ona taką prawdziwą przyjaciółką… Prawdziwą przyjaciółkę to ja mam w Polsce! I jest nią Kaja Lubińska.
- Hejka Mia – przywitałam się z nią.
- Siemka. Wejdź – uśmiechnęła się.
- Dzięki – weszłyśmy do środka.
- Co się stało? Mama dowiedziała się o zawaleniu testu z matmy?
- Nie… znaczy to też, ale ta kobieta mnie już dobija! A ty gdzie się szykujesz? – spytałam patrząc na jej strój.
   Oczywiście muszę mówić po angielsku -,- Żadna z moich koleżanek nie potrafi mówić po polsku L
- Idę na imprezę – oznajmiła…
- Do kogo?
- Do Nathana – uśmiechnęła się.
  Mia zawsze marzyła o Nathanie… Zakochała się w nim.
- No tak ;)
- A ty idziesz ze mną? Skoro ostatnio zrobiłaś się taka niegrzeczna to co ci taka tam mała imprezka zrobi? ;)
- Po pierwsze „mała imprezka”?! Jak imprezka Nathana może być mała?! To jeden z najsławniejszych kolesi w szkole!
- No tak… A to drugie? – Mia nakładała na rzęsy tusz.
- Nie chce mi się…
- Z tego, co Nathan mówił to Lachlan też będzie ;)
- Wiesz co? Chyba pójdę ;D
- No i super!
  Lachlan to kolega z ostatniej klasy liceum. Jest fajnym gościem i jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole <3 Gra w szkolnej drużynie futbolu. Jest też najlepszym przyjacielem Nathana. Razem z Mią poszłyśmy do domu Nathana. Tutaj w Australii niemalże każdy mieszka w willi. Ja tez ;) To jest mój dom:
Piękna, Willa, Basen
Dlatego mama zawsze wypomina mi, że mam takie luksusy, a narzekam… Nie narzekam na to, gdzie mieszkam. Narzekam na to, że nie ma przy mnie taty ;(
  Przy bramie domu Nathana stał William i Lachlan! Palili śmiejąc się… Mia uśmiechnęła się do mnie tajemniczo ;)
- Hej lasko ;) – uśmiechnął się do mnie Lachlan.
- Hej ;)
- Sama przyszłaś? – spytał.
- Ni… - nagle zobaczyłam brak Mii… Poszła do Nathana – tak.
- No to teraz już nie ;) – zbliżył się do mnie i… pocałował!
  O dżizys! To mój sen?! Potem z Lachlanem weszliśmy do środka. Piliśmy, tańczyliśmy i takie tam inne ;) W ujęciu „takie tam inne” nie ma nic złego ;) O 2 postanowiłam wrócić do domu, żeby mama się nie wkurzyła… Przyznam – byłam pijana. Otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się czy nie ma mamy i zaświeciłam światło.
- Ekhem… - na przeciwko mnie stała mama z założoną ręka na rękę (zawsze tak było, kiedy była zła)
- O! Mama! – udawałam, że nie byłam na żadnej imprezie.
- O! Kamila!
- Co tam?
- Gdzie byłaś?
- U Mii – powiedziałam.
- Dzwoniłam do rodziców Mii i mówili, że Mia śpi, a ciebie u niej nie ma..
   „Śpi”? No chyba z Nathanem w jego sypialni!
- Powiedziałam Mii? Chodziło mi o Blair!
   Blair to moja druga przyjaciółka. Lepsza od Mii. Więc czemu nie poszłam do niej tylko do Mii? Blair dziś musiała pilnować brata… A, że nie lubię tego małego diabła poszłam do Mii.
- Blair przyszła do naszego domu i pytała, gdzie jesteś, bo chciała z tobą wyjść. Mówiła, że przyjechała jej babcia, więc Ryan został z nią…
   O fuck! Wkopałam się! Czemu Blair nie napisała sms’a?!
- No więc, co teraz wymyślisz droga panno? Bez kłamstw proszę! Zaraz… Czy ty jesteś pijana?!
- Ja?! Nie!!!
- Przecież widzę! W tej chwili proszę mi powiedzieć, gdzie byłaś!
- Dobrze mamusiu! Powiem ci! Szłam sobie sama przez park, a tu nagle wielki pan mnie porwał mnie i w krzakach dawał drinki! Potem się zdenerwowałam i go kopnęłam w brzuch! No i oczywiście uciekłam…
- Tak? I co jeszcze? Marsz do pokoju! Jak jutro będziesz trzeźwa to pogadamy!
  Ufff… Myślałam, że będzie gorzej :/
-------------------------------------
Jest i pierwszy rozdział ;3 Wiem, że w pierwszym rozdziale nie ma ani jednej wzmianki o piłkarzach, ale do każdej dobrej historii musi być jakiś niekoniecznie ciekawy wstęp <3 Podzielcie się swoją opinią w komentarzach ;* Bardzo mi zależy na Waszym zdaniu!

PRZECZYTAŁEŚ? - SKOMENTUJ! ♥

środa, 12 czerwca 2013

PROLOG

- Kamila! – zawołała mnie mama.
- Co?!
- Zejdź tu natychmiast!
- Idę!
  Zeszłam.
- Co chciałaś?
- Znowu dostałam wezwanie do szkoły! To już twoja siódma jedynka z matematyki! Czemu? Masz dobre warunki! Chodzisz na korepetycje! Nie tak cię wychowałam!
- No właśnie – ty wychowałaś! A gdzie w tym wszystkim był tata?! W czarnej dupie! Po waszym rozwodzie nic nie jest takie jak wcześniej! Nie widziałam go już dwa lata przez ten twój pomysł przeprowadzenia się do Australii!
- Dobrze wiesz, że zrobiłam to dla twojego dobra! Tu mam pracę dzięki, której mieszkasz w takich luksusach, masz co jeść i w co się ubrać!
- Chyba raczej dla twojego dobra…
- Kamila!
- Co?!
- Nie pyskuj!
- Bo, co? Mam lepsze argumenty! Za rok mam osiemnastkę i wyjadę stąd! Zobaczysz!
- Ciekawe, gdzie… - zaśmiała się sarkastycznie.
- Do taty! Utrzymuje z nim kontakt! – uciekłam do swojego pokoju.
- Kamusiu! Chodź do mnie! Porozmawiamy w spokoju! – prosiła.
- Daj mi spokój kobieto!
   Mama taka jest… Najpierw się na mnie drze, a potem błaga o wybaczenie, bo boi się, że mnie straci… Chciałabym strasznie spotkać się z tatą! Ale zacznijmy od tego, że chciałabym się wyprowadzić z tego cholernego Sydney! Nienawidzę tego miejsca! Jedyne, co mnie tu trzyma to… NIC! Czekam do tej upragnionej osiemnastki… Jeszcze tylko rok i dziesięć dni…

*W TYM SAMYM CZASIE NA DOLE*
*JOANNA KASPRZYCKA – MAMA KAMILI*


Kamila stała się taka od mojego rozwodu z jej ojcem. Myślałam, że gdy przeprowadzimy się do Australii będzie lepiej! Zapomni o swoim ojcu! Jednak to stało się niemożliwe…
- Cześć Agata – powiedziałam.
   Zadzwoniłam do swojej siostry. Zawsze się jej mogę wyżalić. Jest to Agata Błaszczykowska. Mieszka w Niemczech, więc nie możemy się spotkać…
- Hej Asia. Co tam? Jak Kamila?
- Okropnie… Kamila znowu robi te swoje szopki…  Dostałam kolejne wezwanie do szkoły! Nie wiem, co się z nią dzieje…
- Przecież to wiesz… Rozwód jeszcze jakoś zniosła, ale to, ze chciałaś ją od Kacpra odciąć to nawet ja trudno zrozumiałam! Gdybym ja chciała Oliwkę i Kubę rozdzielić to chyba bym spokoju nie miała! Każda córka jest związana ze swoim ojcem…
- Pewnie masz rację…
- Mam pomysł… Porozmawiam z Kubą i może Kamila się zgodzi przyjechać do nas ta te dwa miesiące wakacji? Dobrze jej zrobi odpoczynek.
- Pomysł nie jest zły, ale wiesz, że Kamila nie za bardzo się dogaduje z Kubą…
- Dlatego też by się zbliżyli do siebie! No proszę! Porozmawiaj z nią! Stęskniłam się za moją chrześnicą! Oliwka jej nawet nie pamięta! Ostatnio widziała ją kiedy miała dwa miesiące!
- dobra aga… Postaram się z nią porozmawiać, ale nic nie obiecuję… Wiesz, że ona ma te swoje kaprysy…
- To jest nastolatka! A ty, że niby w jej wieku byłaś grzecznym aniołeczkiem!
- Dobra już dobra! Pa!
- Paa <3
   Ciekawa jestem, czy Kamila się zgodzi… Musze z nią porozmawiać.


---------------------------------------------------

Hej ;3 Tak dla tych, którzy nie wiedzą - Jestem Emilka. Interesuję się sportem, a zwłaszcza piłką nożną <3 Kocham pisać opowiadania o piłkarzach ;* Ulubiony klub - BORUSSIA DORTMUND! ♥ Na razie mogę dać Wam tylko prolog, bo:
1. Dużo nauki -,-
2. Kończę starego bloga ;( ;) http://forevermarcoreus.blogspot.com/
Mam wielką nadzieję, że prolog Wam się spodobał i będziecie czytać moje wypociny xD Mam wielką prośbę - PROSZĘ ABYŚCIE POMOGLI MI ZAREKLAMOWAĆ NOWEGO BLOGA! <333 Pozdrawiam i czekam na motywujące komentarze ;3