poniedziałek, 17 czerwca 2013

4. "PRAWDZIWA MIŁOŚĆ PRZYJDZIE SAMA"

*KOLEJNY DZIEŃ*


Za kilka minut 15:00, co oznacza, że zaraz będzie tu Marco. Szczerze to dzięki niemu mam chęć zostać tu dłużej. Tak wiem, nie znam go ;( Ale dziś się to zmieni! Wygląda na fajnego gościa ;)
- Kamila! Ktoś do ciebie! – powiedziała zdziwiona ciocia.
- Idę! – pędzikiem zeszłam na dół.
- Hej – uśmiechnął się Marco.
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Możemy iść? – spytał.
- Tak ;)
- Tylko nie szaleć mi tam, gdzie kolwiek idziecie… - Agata pogroziła palcem.
- Dobrze ciociu – uśmiechnęłam się i wyszliśmy.
- Gdzie idziemy? – spytałam.
- Do mojego ukochanego miejsca w Dortmundzie. Zawsze tam chodzę, kiedy mam doła lub nie potrafię dokonać decyzji… Myślę, że ci się spodoba – uśmiechnął się.
- No spoko, a konkretniej?
- Zobaczysz! ;)
  Przeszliśmy kawałek rozmawiając.
- Opowiesz mi coś o sobie? – spytał.
- Okej… Więc.. Urodziłam się w Polsce i tam zresztą się wychowałam do 15 roku życia. Kiedy miałam 10 lat, mama rozwiodła się z tatą i przeprowadziłyśmy się z Warszawy, gdzie mieszkałyśmy z tatą – Kacprem. Przeprowadziłyśmy się do Łodzi. Przywykłam do tamtego miejsca. Miałam tam przyjaciółkę. Zawsze mogłam się jej zwierzyć. Nigdy się na niej nie zawiodłam. W końcu pewnego dnia, kiedy miałam 15 lat; mamie coś strzeliło do głowy i postanowiła, że wyprowadzimy się do Sydney w Australii. Wściekła to ja na nią byłam! Rozdzieliła mnie z najlepsze przyjaciółką – Kają… W Australii nic nie było takie samo… Jedyne, co mi się tam spodobało to, to że słońce praktycznie świeci cały czas… Niby jakieś dwie dziewczyny stały się moimi przyjaciółkami, ale to jednak nie to samo, co Kaja. Brakowało i brakuje mi taty… Mama się stara, ale nigdy nie wybaczę jej tego, że chciała mnie z tatą rozdzielić… - Kiedy spojrzałam na Marco zobaczyła z jakim przejęciem na mnie patrzy i słucha.
- Zaciekawiłem się – uśmiechnął się – musiałaś kończyć? Kocham, gdy mówisz <3
- Jeszcze nikt nigdy mnie nie wysłuchał tak, jak ty – przyznałam.
- Jak to?
- Zawsze moje zdanie miało gówno warte znaczenie… Nikogo nie obchodziło... To wkurzające, bo nie mogłam nikomu przedstawić moich przeżyć, lub czego innego oprócz Kai. Mama niby mnie słuchała, a myślami była Bóg wie gdzie… Tata – tak, on też lubił, gdy mu coś opowiadałam – popatrzyłam  w dal z uśmiechem przypominając sobie czasy, kiedy chodziłam na spacery z tatą opowiadając moje zmyślone historyjki… Brakowało mi tego.
- Kamila! – Marco jeździł mi ręką przed oczami.
- Hm?
- Odpłynęłaś – uśmiechnął się.
- Przepraszam… Tak strasznie mi brakuje taty… Mam wrażenie, że o mnie zapomniał. Że tylko ja o nim myślę… Czasami czuję się tak, jakby on nie istniał… Po prostu nie żył. Nigdy go przy mnie nie ma… Przepraszam… Zamulam – powiedziałam.
- Wcale nie. Tak pięknie wyglądasz, kiedy opowiadasz <3
- Przestań ;D A ty? Powiedz mi coś o sobie – powiedziałam.
- Dzieciństwo miałem normalne… Teraz wszystko się schrzaniło… Rodzice mnie dobijają. Razem z siostrami niby na żarty, śmieją się, że piłkarzem – zakonnikiem zostanę, bo sobie porządnej dziewczyny nie mogę znaleźć. Oni niby nie chcą mnie obrazić, ale na dłuższą metę to staje się wkurzające… Według mnie, nie ma sensu szukać na siłę drugiej połówki, bo…
- Prawdziwa miłość przyjdzie sama – przerwałam mu.
- Tak! Właśnie… Ja nie rozumiem takich ludzi, którzy na siłę szukają sobie partnera, bądź partnerki… Drugą osobę trzeba naprawdę kochać, a nie być z nią tylko na żarty… - mówił patrząc na mnie.
- Całkowicie cię rozumiem… Moim przyjaciółkom z Australii zawsze prawiłam takie kazania!
- Widzisz? Łączy nas coraz więcej – uśmiechnął się – zaraz… Jesteś Belieber? – spytał patrząc na moją rękę, na której widniała fioletowa wstążka.
- Tak… Jeśli masz coś przeciwko, to mów. Hejtuj mnie śmiało… Ja jednak uważam, że Justin jest utalentowany i jestem dumna, że osiągnął tyle w tak młodym wieku. Oczywiście możesz się nie zgadzać z moim zdaniem, ale ja tak właśnie uważam. Jus jest wspaniałym piosenkarzem i nie wstydzę się tego, że jestem jego fanką… Oczywiste, e na mojej drodze pojawiają się tacy ludzie, którzy mnie a to nienawidzą, ale taka już jestem – zawsze stawiam na swoim ;)
- Ale ja uważam zupełnie tak, jak ty. Nawet powiem ci więcej. Też jestem Belieber – podwinął rękaw do góry i zobaczyłam fioletową wstążkę na jego nadgarstku <3
- Naprawdę? – byłam pod wrażeniem.
- Tak. Widzisz? Mamy te same poglądy! – zaśmiał się ;D
- Nasza historia robi się coraz ciekawsza! – zaśmialiśmy się.
  Rozmawialiśmy jeszcze długo. Poznaliśmy się bardzo dobrze. Nie myliłam się, co do Marco. Jest nie tyle fajnym, co zarąbistym gościem! Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Ładnie tam <3 Kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Nagle Marco spojrzał mi tym powalającym błękitem w oczy.
- Jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się tak fajnie, jak z tobą – przyznał.
- Miło ;D Wzajemnie.
- Mówię serio… Rozmawiając z tobą czuje zrozumienie. Jesteś wyjątkowa – powiedział.
- Cieszę się – uśmiechnęłam się.
- Proszę – nie przestawaj się uśmiechać. Kocham te twoje dołeczki *.*
- Nie patrz na nie! Nienawidzę ich… - zakryłam usta.
- Nie bredź! Śliczne są – powiedział.
- Ta… Moją twarz zostawmy w spokoju! Gdzie idziemy?
- Na lody?
- Spoko ;)
  Poszliśmy na lody. Jak się okazało – obydwoje lubimy truskawkowe! Strasznie sługo się zasiedzieliśmy… Przy nim czas upływa jakoś tak nieodczuwalnie szybko!
- O rzesz w mordę! 21:08! – skapnęłam się.
- Ooł! Kuba mnie zabije!
- Muszę wracać!
- Coś ty! Sama nie pójdziesz! Odprowadzę cię – powiedział.
- Jak wolisz – powiedziałam głaszcząc się po ramieniu (ta noc była chłodna)
- Proszę – Marco zdjął swoją bluzę i założył ja mi <3
- Nie… Będzie ci zimno – powiedziałam.
- Lepiej, żebym zmarzł ja, niż taka ślicznotka, jak ty <3
  Uśmiechnęłam się. Marco Reus odprowadził mnie do domu.
- Jesteśmy! – oznajmiłam.
- Najwyższa pora! Marco! Nie wiesz, ze Kamila nie jest jeszcze pełnoletnia?! – naskoczył na niego Kuba.
- Uspokój się! – powiedziała Agata.
- Co „uspokój się”?! A jakby się jej coś stało?!
- Kuba… Marco jest dorosły i odpowiedzialny! Przecież go znasz! Nie powinieneś tak wybuchać…
- Dzięki Aga – powiedział Marco.
- Nie ma za co – uśmiechnęła się blondynka.
- To ja będę leciał – powiedział Marco.
- Dziękuję – chciałam oddać mu bluzę.
- Nie. Zatrzymaj ją – uśmiechnął się po czym wyszedł.
------------------------------------
Sieemka! <3 Chcę Wam pokazać bluzę Marco ;) Wyglądała tak: Dzisiejszy rozdział zawiera wzmiankę o Justinie Bieberze. Nie hejtować! I, żeby nie było - nie obrażałam ludzi, którzy nie lubią Biebera ;) Pozdrawiam Kochani <3
  

KOMENTUJCIE! ;3

10 komentarzy:

  1. Rozdział cudny,fajnie ze sie dogaduja,moze cos z tego bedzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się. Mam nadzieję że jakiś romansik będzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. super <3 czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne . Czekam na nexta . Zapraszam do mnie http://therenothinglikeu.blogspot.com/
    P.S Sorki za spam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. super :) Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że się tak dogadują!
    Genialny rozdział! <3
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/06/rozdzia-32.html komentarz mile widziany :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny rozdział serio uroczy ;3 Jeszcze ta bluza, Awww. Co do Biebera, to nie jestem jego mega fanka, jednak mam podobne zdanie, chłopak bardzo wiele osiągną, a ci, którzy się z niego śmieją to zazdrość idiotów. Dodawaj szybko kolejny rozdział ;D Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 17 rozdział: http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/ Liczę na szczerą opinię w komentarzu ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog ! Ja też noszę wstążkę na nadgarstku , ale tylko że koloru morskiego , bo siatkówka <3 Super opowiadanie. Wciągnęło mnie. Będę z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział. Zapraszam do mnie na http://simple-swag.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest boski.:**
    Marco jaki słodziak.

    OdpowiedzUsuń