niedziela, 30 czerwca 2013

7. "HAKUNACZOPFIATA!"

*KAMILA KASPRZYCKA*

*KOLEJNY DZIEŃ*

„Tylko przyjaciele” – z tą myślą wstałam rano. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Chciałam się dziś spotkać z Marco, bo straaasznie mi się nudziło ;c
- Kamila? Idziesz z nami do galerii? – spytał Kuba.
- „Z nami” to znaczy? – uśmiechnęłam się.
- Ja, Lewy, Piszczu i ty ;)
- No a Marco? – spytałam.
- Bo wiesz… on ten… O! Telefon na górze zostawiłem, a Piszczek miał zadzwonić! – poszedł na górę.
- Co? Co to było? – spytałam sama siebie.
  Dziwne to jego zachowanie… Totalnie go nie rozumiem… Pewnie nic się od niego nie dowiem… No przynajmniej spróbuję. Może później…

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*


- Kuba? Nie powinniśmy już iść? – spytałam trzymając w ręku dżojstik.
   Uwielbiam grać z Kubą w fifę ;D Wciągająca ta gra… Mimo, że nie lubię piłki nożnej – podoba mi się!
- Zaraz… Muszę zremisować! Nie mogę z tobą przegrać!
- Kubusiu – poklepałam go po ramieniu – zawsze ze mną przegrywasz xD
- Ta nieszczęśliwa karma niedługo się przerwie! – zaśmialiśmy się.
- Dobra! Chodźmy już, bo jak zwykle będziemy ostatni…
   Ruszyliśmy szlachetne zadźce. Tak na marginesie, to Aga i Oliwka pojechały na obóz na dwa tygodnie. Jest on przeznaczony dla matek z dziećmi. Matki poznają matki, a dzieci - dzieci… MA SENS! :D  Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do największej galerii handlowej. Postanowiłam ponownie poruszyć temat Marco, bowiem mogliśmy tam jechać nawet około godziny -,-
- Kuba?
- Nomm?
- Powiesz mi, czemu Marco nie idzie z nami?
- Umówił się z chłopakami…
- Jakimi?
- Mario… i … Mario… xD Nie no! Mario, Mats i Leo.
- Spoko – uwierzyłam.
   Wkrótce dojechaliśmy. Tak, jak przypuszczałam – wszyscy już na nas czekali… Weszliśmy do galerii. Wszyscy przypominaliśmy sobie, co musimy kupić.
- Ja musze kupić krótkie spodenki i koszulkę… Ewentualnie buty i biżuterię – powiedziałam.
- Ja fullcapa! – powiedział Lewy.
- Ja buty – Łukasz.
- A ja… To, co wpadnie mi w ręce – powiedział Kuba ;D
    Błądziliśmy po sklepach. W pewnym sklepie jakoś się tak złożyło, że podzieliliśmy się… To znaczy – ja chodziłam z Lewym; a Kuba z Łukaszem ;D Nawet nie wiedziałam, gdzie poszedł Piszczu i Kuba… Bobek musiał łazić za mną do wszystkich damskich sklepów xD
- No gdzie są jakieś ładne spodenki?! – szliśmy szukając odpowiedniego sklepu.
- Na przypale, albo wcale! – powiedział Lewy.
- Co? Nie Czaje…
   Kiedy Robert się złowieszczo uśmiechnął, wiedziałam, że chciał zrobić przypał xD
- Chodź Kamila! Sprzedaliśmy krowy! Możemy kupić ci gumiaki! – ciągnął mnie do jakiegoś sklepu xD
- Co? – śmiałam się xD – jakie krowy?
- Te, co robią „hrum-hrum” ;D
- Ale krowy nie robią…
- Ciiittt… Mój świat – moje zwierzaki! Więc nie wtryniaj mi się tu z lamami!
- Jakimi lamami?
- Różowymi!
- Ale jednorożce są różowe!
- A jednorożec to jest lama z wafelkiem od lodów na czubku głowy!
- Co?
- Tak?
- Co tak?
- Czemu nie?
- Nie wiem?
- Czemu nie wiesz?
- Bo tak…
- A czemu nie?
- O co ci chodzi?
- Myślałem, że bawimy się w zabawę „mów byle co” ;D
- Hahahaha! – zaczęłam się śmiać razem z nim xD
  Kontynuowaliśmy zakupy. W końcu weszliśmy do H&M.
- Spodenki już mam. Teraz bluzka ;D
- Jezu! Znowu będziesz dwie godziny za jedną koszulką latać?
- Nie… sama nie ;D Ty mi pomożesz ;D
- Dajesz! – ja i Robert szukaliśmy bluzki ;D
   Kiedy Robertowi się znudziło to szukanie, stwierdził, że ponownie zrobi przypał xD Sięgnął po jakieś spodnie w rozmiarze XXL ;D
- Patrz Kamila! Idealnie będą pasować do mojego traktora firmy „HAKUNACZOPFIATA”!
- Jakiego traktora?
- Nie pamiętasz? Dostaliśmy go na prezent ślubny od Zbycha i Wacława!
- Aaaa! Ten traktor! Myślałam, że chodzi ci o ten… no wiesz… Duży xD
- Hahahahha! – nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać, a ludzie patrzyli na nas, jak ja skończonych idiotów xD
   W końcu kupiliśmy wszystko. Prawie…
- Ej! A mój fullcap? – powiedział Lewy.
- To chodź! Może zdążymy przed Kubą i Łukaszem ;)
- Jeej ^.^
   Robert wybierał fullcap’a.
- Ten za duży, ten za mały, ten za brzydki, ten zakanciasty, ten za… nielewandowski xD O! Ten jest spoko!
- Rzeczywiście fajny :) – przyznałam.
   Robert chciał przymierzyć czapkę. Podszedł do lustra i…
- Aaaa! Mysz! Mysz! Pomocy!!! – piszczał, jak dziewczynka xD
- Lewy?
- Weź ją! Weź! – bił się po głowie.
- Lewy? – powtórzyłam się.
- Nie teraz! Mam gryzonia na głowie! Gryzoń na zacnej bani!
- To metka debilu! – krzyknęłam.
   Zamilkł xD
- Pfff… Wiedziałem od razu! Chciałem zobaczyć tylko, czy… czy… czy te lustra są gryzonioodporne xD
- Debil ;D
- Idziemy? – spytał.
- Pewkaa xD
  Tak też zrobiliśmy. Akurat tak się złożyło, że Kuba i Łukasz już na nas czekali.
--------------------------------
Hej <3 Dawno mnie tu nie było ;( Ale już jestem! :) Postaram się nadrobić straty :) Jeśli pod tym postem będą co najmniej 3 komentarze dodam dziś jeszcze jeden rozdział :) 

KOMENTUJCIE I ROZPOWSZECHNIAJCIE! <3 

7 komentarzy:

  1. Właśnie ten rozdział poprawił mi humor na dziś.!;D
    Świetne.;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Bardzo mi się podoba :)
    Mam nadzieję, że niedługo next :)
    Pozdrawiam i zapraszam na moje blogi, komentarze mile widziane :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Lewy z Kamilą byli w nim najlepsi :)
    Czekam na następny. Mam nadzieje, że będzie już niedługo.
    zapraszam: http://prawdziwa-milosc-z-tym-jedynym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jest już więcej niż 3 heheh :) Lewy jest zabójczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh Lewy jak zwykle najlepszy xD Kiedy wreszcie Kamila będzie z Marco ?! Napisz dziś =D Pozdrawiam Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahhahahah......Lewy.
    rozdział jest świetny. :*

    OdpowiedzUsuń